m.rekinek
13 tys.

Nowa sekta w Polsce - Koinonia Jan Chrzciciel

Spotkania w zamkniętych grupach, kolejne stopnie wtajemniczenia, deklaracje uległości wobec przełożonych i tworzenie struktur niezależnych od biskupów, tak działa w Polsce wspólnota Koinonia Jan Chrzciciel - informuje "Dziennik".

Dominikanie z wrocławskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach potwierdzają, że docierają do nich niepokojące sygnały na temat tej wspólnoty. Oto co opowiada kobieta, która z niej odeszła:

- Jako osoba nieuleczalnie chora doznawałam nieustannej presji. Bo według obowiązującej nauki dobry chrześcijanin nie choruje. Wyrzucano więc ze mnie złe duchy, modlono się o uzdrowienie, zarzucano mi brak wiary. A najważniejszym punktem było zbieranie datków. Lider zachęcał: chcesz coś otrzymać od Boga? Musisz dać coś w zamian.

Aby zostać członkiem Koinonii i mieć tzw. wspólnotę rodzinną, która spotyka się obowiązkowo raz w tygodniu w prywatnym domu, trzeba sympatyzować z grupą około roku. Dopiero potem podpisuje się deklarację członkowską, w której jest m.in. zobowiązanie do uległości wobec przełożonych. - To stwarza ogromne pole do manipulacji - podkreśla dominikanin o. Tomasz Franc.

Koinonia Jan Chrzciciel jest w naszym kraju od lat 90., jednak do tej pory nie udało się jej uzyskać zgody na działanie w ramach Kościoła katolickiego. Grupa znalazła jednak inne wyjście: rejestruje świeckie stowarzyszenia. To konieczne m.in. po to, by móc legalnie dysponować majątkiem. Wszyscy członkowie Koinonii zobowiązują się bowiem do odprowadzania na rzecz wspólnoty dziesiątej części swoich dochodów

pomorska.pl/…/10992359

Wspólnota - czy na pewno katolicka?

Do wrocławskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach docierają sygnały o budzących kontrowersje praktykach katolickiej wspólnoty Koinonia Jan Chrzciciel - poinformował "Dziennik".

Spotkania w zamkniętych grupach, kolejne stopnie wtajemniczenia czy deklaracje uległości wobec przełożonych, a ponadto tworzenie struktur niezależnych od hierarchii kościelnej – w ten sposób, jak pisze „Dziennik”, funkcjonuje wspólnota. Ojciec Tomasz Franc, dominikanin z wrocławskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, potwierdza, że docierają do ośrodka informacje na temat podobnych praktyk. Niepokoi się, że członkowie wspólnoty spotykają się także poza kościołami – w domach czy szkołach.

Członkiem Koinonii posiadającym własną wspólnotę rodzinną, która spotyka się obowiązkowo raz w tygodniu w prywatnym domu, zostaje się po roku. Wtedy też podpisuje się deklarację członkowską, w której jest m.in. zobowiązanie do uległości wobec przełożonych. Jak podkreśla o. Franc, "to stwarza ogromne pole do manipulacji". Oprócz uległości wobec przełożonych, osoby zrzeszone w ramach Koinonii Jan Chrzciciel deklarują również odprowadzanie na rzecz wspólnoty dziesiątej części swoich dochodów.

Ksiądz Robert Hetzyg, którego szefowa polskiej Koinonii Iwona Sułek wyznaczyła do rozmów z dziennikarzami, wyjaśnia, że "deklaracje są jedynie wyrazem woli członków i nie mają żadnych skutków prawnych ani dla podpisujących, ani dla przyjmujących" – cytuje „Dziennik.

Warszawska kuria nic nie wie o działalności wspólnoty – pisze gazeta. Sama zaś wspólnota sprawia wrażenie, jakby katolicki kapłan nie był jej do niczego potrzebny – dodaje. W spotkaniach warszawskiej Koinonii Jan Chrzciciel uczestniczy zazwyczaj kilkadziesiąt osób – głównie młodych.

Centralnym punktem spotkania jest wspólna, głośna modlitwa i dzielenie się wizjami tych, którzy, jak mówią członkowie wspólnoty, "mają dar prorokowania". W Polsce Koinonia Jan Chrzciciel jest od lat 90. Nie uzyskała oficjalnej zgody na działanie w ramach Kościoła katolickiego. Przed świętami Wielkiej Nocy został złożony wniosek o rejestrację wspólnoty w archidiecezji wrocławskiej. Poza tym Koinonia Jan Chrzciciel rejestruje świeckie stowarzyszenia, by móc legalnie dysponować majątkiem – czytamy na łamach „Dziennika”.

info.wiara.pl/doc/259817.Wspolnot…
JezusMaryja1
Ktos to robi zamieszanie... poslugujac sie tekstem sprzed 11 lat. Zdaje sie, ze Dominikanie, ktorzy juz na dobre /podobnie jak jezuici/ przeniknieci zostali neomodernizmem. Teraz odzywaja sie jako obroncy Kosciola swietego.,.. A tfu z takimi dominikanami i jezuitami...