Wywiad z Abp. Viganò: "Reaguj i sprzeciwiaj się dyktaturze, zanim zostaniesz pozbawiony innych praw podstawowych".

Musimy rzucić światło na "abdykację" Benedykta XVI i sprawę oszustw podczas konklawe w 2013 roku, która prędzej czy później będzie musiała stać się powodem oficjalnego dochodzenia. Jeśli istniałyby dowody na nieprawidłowości, konklawe byłoby nieważne, wybór Bergoglio byłby nieważny, podobnie jak wszystkie jego nominacje, akty rządowe i magisterium...

Drodzy przyjaciele, z przyjemnością przedstawiam Wam wywiad z arcybiskupem Carlo Marią Viganò. Poruszono wiele tematów, od polityki krajowej po sytuację na świecie, od pandemii po kryzys rosyjsko-ukraiński, od pontyfikatu Bergoglio po kolejne konklawe. Wspólnym wątkiem była walka o prawdę, nieustanne wsłuchiwanie się w Słowo Boże: "Prawda nie jest kijem, którym można bić tych, którzy ją lekceważą, lecz światłem, którego nie można ukryć pod korcem, które może z początku oślepia, ale ludzie dobrej woli i prawego sumienia nie mogą Jej lekceważyć. Kto nie chce dostrzec tego światła - które jest zawsze promieniem jedynej Światłości świata, którym jest Chrystus - i staje po stronie ciemności, to trzeba mu pomóc wyjść z niej z pomocą Miłosierdzia".

***

Aldo Maria Valli

Wasza Ekscelencjo, w naszym kraju coraz bardziej widoczna jest polityczna próżnia. Coraz większa część Włochów nie czuje się reprezentowana przez obecne partie. Z drugiej strony, istnieją sektory, które na różne sposoby starają się wypełnić tę lukę. Pytanie to dotyczy także, a może przede wszystkim, katolików, co ujawniło się podczas pierwszego publicznego spotkania Komitetu Liberi in Veritate, utworzonego dla poparcia antyglobalistycznego apelu, który wystosowaliście, wychodząc z założenia, że od dwóch lat na całym świecie mamy do czynienia z zamachem stanu. W związku z tym nasuwają się dwa pytania. Po pierwsze, czy naprawdę widzicie jakieś polityczne pole manewru dla tych, którzy chcą się przeciwstawić dominującej myśli jednostkowej i walczyć o wolność człowieka takiego, jakim stworzył go Bóg? Po drugie, czy uważacie, że angażowanie się w sprawy narodowe jest nadal pożyteczne, skoro okazało się, że najważniejsze decyzje są podejmowane na szczeblu ponadnarodowym przez potentatów, którzy są w stanie wpływać na wybory poszczególnych państw i kierować nimi?

Katolicy, jako obywatele, mają prawo i obowiązek wpływać na społeczeństwo poprzez zaangażowanie obywatelskie i polityczne. Byłoby nieodpowiedzialne pozwolić innym uczestniczyć w życiu politycznym narodu, zwłaszcza w czasie, gdy zasady prawa naturalnego i moralności są ignorowane lub otwarcie przeciwstawiane. Trzeba przyznać, że system demokratyczny ma swoje słabe strony, ponieważ powierza rządy liczebnej większości, a nie temu, co słuszne i dobre. Musimy jednak przyznać, że najpierw farsa z pandemią, a teraz kryzys rosyjsko-ukraiński uświadomiły nam, że wola większości, nawet przy wszystkich manipulacjach głównego nurtu, jest zawsze mniej przekonująca niż oficjalna narracja. Świadczy to o rozdźwięku między klasą polityczną i rządzącą kraju a jego obywatelami, którzy zaczynają zdawać sobie sprawę z globalnego zamachu stanu dokonywanego na nich przez mafię biurokratów i władców zniewolonych przez globalistyczną elitę.

Kiedy biały zamach stanu zostanie zrealizowany, ludzie będą musieli zareagować i przeciwstawić się dyktaturze, zanim zostaną pozbawieni innych podstawowych praw.

W swoim apelu o sojusz antyglobalistyczny zwołał Abp. władców, przywódców politycznych i religijnych, intelektualistów i ludzi dobrej woli, zapraszając wszystkich do wspólnego działania na rzecz ogłoszenia manifestu antyglobalistycznego. Czy może nas Abp poinformować o postępach w realizacji tej inicjatywy, nie tylko włoskiej?

W odpowiedzi na tyranię globalistów wystosowałem Apel, który cieszy się rosnącym zainteresowaniem i poparciem wielu środowisk w różnych krajach. Wierzę jednak, że dowody odpowiedzialności za kryzys rosyjsko-ukraiński oraz głupota upierania się przy prowokacjach zamiast dążenia do pokoju uświadomią wielu ludziom niebezpieczeństwo, na jakie się narażają, jeśli nie zorganizują się, by zdecydowanie przeciwstawić się zamachowi stanu. Wiem, że w Stanach Zjednoczonych inicjatywa ta jest dobrze przyjmowana nie tylko przez Republikanów, ale także przez wielu wyborców Demokratów, którzy są zdegustowani skandalami i korupcją Obamy, Clintonów i Bidenów.

Wasz apel mówi o prawdziwych "ludowych ruchach oporu i komitetach narodowowyzwoleńczych" na rzecz radykalnej reformy politycznej. Niektórzy uważają jednak, że w obecnej sytuacji nie ma odpowiedniego napięcia moralnego, ponieważ opinia publiczna jest w dużej mierze uśpiona i znieczulona. Jak wy, którzy macie kontakt z całym światem, odpowiadacie na ten zarzut?

Masy mają niewielką skłonność do mobilizacji, zwłaszcza jeśli są manipulowane i narkotyzowane przez ekspertów od psychologii społecznej. Prawdziwy opór i tworzenie Narodowych Komitetów Wyzwolenia mogą się powieść tylko wtedy, gdy będą koordynowane przez intelektualistów i polityków, którzy wiedzą, jak przedłożyć dobro wspólne i obronę sprawiedliwości nad własne korzyści wyborcze. Potrzebni są odważni przywódcy, z poczuciem honoru, kierujący się zdrowymi zasadami moralnymi: ich przykład, wraz z przebudzeniem sumień i wstrząsem godności ze strony sędziów, sił porządkowych i urzędników państwowych, mógłby naprawdę zapobiec nadejściu Nowego Porządku Świata.

Zaangażowanie społeczne i polityczne musi oczywiście łączyć się ze spojrzeniem nadprzyrodzonym, łączącym działanie z modlitwą, ufającym w pomoc Opatrzności Bożej. Kapłani, zakonnicy i wszyscy wierni są zatem wezwani do duchowego towarzyszenia braciom w dobrej walce nie tylko modlitwą, ale także pokutą, postem i przystępowaniem do sakramentów. Miłosierdzie Boże, i potężne wstawiennictwo Najświętszej Dziewicy czekają na konkretny gest prawdziwego nawrócenia z naszej strony, aby wylać potok łask na tę biedną ludzkość. W ten sposób nasza niższość liczebna i skromność środków w obliczu wroga pozwolą Panu pokazać, jak prawdziwe są Jego słowa: Sine me nihil potestis facere (J 15, 5).

Globalistyczny zamach stanu dokonał się i nadal się dokonuje także dlatego, że przywódcy Kościoła katolickiego nie są już gwarantami wolności w poszanowaniu godności człowieka, ale zniewolili się na rzecz Nowego Porządku Świata, mówiąc tym samym językiem co globaliści i realizując te same interesy elit rządzących. To zniewolenie, będące dla wielu katolików źródłem wielkiego cierpienia, wydaje się gasić wszelką nadzieję na chrześcijańskie odrodzenie. Ważny jest czynnik czasu. Im dłużej trwa ten pontyfikat, tym bardziej Kościół ujednolica się z całym projektem, aż do samounicestwienia. Czy sądzicie, że po rządach Bergoglio możliwe będzie odrodzenie? Co widzisz na horyzoncie?

Współudział Kościoła bergoglińskiego i całego episkopatu świata w tej psychopandemicznej farsie wyznaczył jeden z najniższych punktów, jakie Hierarchia osiągnęła w historii. Jest to jednak logiczna konsekwencja skorumpowanej i deprawującej ideologii, która znalazła swoje podstawy w Soborze Watykańskim II, co z dumą powtarzają jego twórcy. Nie dalej jak 25 marca inni spiskowcy zebrali się w Chicago, aby skoordynować akcję marketingową mającą na celu podkreślenie, że ci, którzy sprzeciwiają się Bergoglio, sprzeciwiają się Soborowi. Pomijając niską reputację tych spiskowców - wśród których wyróżniają się sługusy McCarricka i ich dworzanie - nie możemy nie zgodzić się z nimi w kwestii wewnętrznego związku między nowotworem soborowym a przerzutami Bergoglio. Jest rzeczą oczywistą, że apostazja hierarchii katolickiej jest karą, jaką Boski Majestat wymierza zbuntowanej i grzesznej ludzkości, aby uznała suwerenne prawa Boga, nawróciła się i w końcu powróciła pod łagodne jarzmo Chrystusa. I dopóki biskupi nie uznają swojej zdrady i nie nawrócą się, nie jest możliwa żadna nadzieja dla świata, ponieważ zbawienie można mieć tylko w jednej owczarni i pod jednym Pasterzem.

Ostatnio wśród członków Świętego Kolegium krąży memorandum, podpisane pod pseudonimem Demos, w którym wylicza się katastrofy spowodowane na każdym poziomie (doktrynalnym, duszpasterskim, kierowniczym, ekonomicznym, legislacyjnym) przez "pontyfikat" Bergoglio. Jedni mówili: "Lepiej późno niż wcale", a inni: "Nie ma sensu zamykać stajni, kiedy woły już uciekły". Co sądzisz o tym memorandum? Czy uważasz, że to dzieło kardynała? Czy jest to objaw późnego przebudzenia sumienia?

W memorandum wymienia się okropności "pontyfikatu" Bergogli'ego, a to z pewnością jest postęp w porównaniu z ich powiększaniem. Ale okropności i błędy Argentyńczyka i jego dworu nie pojawiły się znikąd, tak jakby w poprzednich pontyfikatach wszystko było idealne i wspaniałe. Kryzys rozpoczął się od Soboru Watykańskiego II: ubolewanie nad objawami choroby bez zrozumienia jej przyczyn jest działaniem bezużytecznym i szkodliwym. Jeśli Kolegium Kardynalskie nie zostanie przekonane o konieczności powrotu do tego, w co Kościół wierzył, czego nauczał i co celebrował do czasu Piusa XII, wszelka opozycja wobec obecnego reżimu będzie skazana na pewną porażkę.

Czy Abp. zdaniem istnieje w Kolegium Kardynalskim wiarygodna, autentycznie katolicka postać, na którą kardynałowie, w przypadku konklawe, mogliby zebrać swoje głosy w celu całkowitej zmiany rejestru w stosunku do obecnego "pontyfikatu"?

Niektórzy papieże, nie zapominajmy o tym, są przyznawani, inni są zadawani. Zanim jednak przejdziemy do dyskusji na temat kolejnego konklawe, musimy rzucić światło na abdykację Benedykta XVI i sprawę oszustw podczas konklawe w 2013 roku, która prędzej czy później będzie musiała stać się powodem oficjalnego dochodzenia. Jeśli istniałyby dowody na nieprawidłowości, konklawe byłoby nieważne, wybór Bergoglio byłby nieważny, podobnie jak wszystkie jego nominacje, akty rządowe i magisterium. Reset, który opatrznościowo przywróciłby nam status quo ante, z Kolegium Kardynalskim złożonym wyłącznie z kardynałów mianowanych do Benedykta XVI, z wyłączeniem wszystkich tych, którzy zostali utworzeni po 2013 r., notorycznie ultraprogresywnych. Z pewnością obecna sytuacja, z wszystkimi pogłoskami o rezygnacji Ratzingera i wyborze Bergoglio, nie jest korzystna dla ciała kościelnego i wprowadza zamęt i dezorientację wśród wiernych.

Również w tym przypadku katolicy mogą błagać Boski Majestat, aby oszczędził Kościołowi dalszych upokorzeń, dając mu dobrego papieża. Jeśli jest jakiś kardynał, który naprawdę chce "zmiany rejestru", niech się zgłosi i - na miłość boską - niech przestanie odwoływać się do Vaticanum II, a pomyśli o uświęceniu duchowieństwa i wiernych.

W Stanach Zjednoczonych administracja Bidena ma coraz większe kłopoty, a prezydent coraz częściej okazuje swoją nieudolność; jednak dzięki sojuszom i krzyżowaniu się interesów na najwyższym szczeblu wydaje się, że nie da się zburzyć tego domku z kart. Co robi Trump? Czy może nam Abp. pomóc lepiej odczytać sytuację w Ameryce, w której jest Abp. ekspertem?

Administracja Bidena jest zwierciadłem korupcji w sprawach publicznych, bez względu na niezmienne zasady moralne Ewangelii. A jeśli polityk, który jest zwolennikiem aborcji, eutanazji, gender i wszystkich najgorszych dewiacji, ośmiela się nazywać siebie katolikiem, powinniśmy zadać sobie pytanie, jaka jest odpowiedzialność nauczycieli, wychowawców i księży, u których ten polityk się kształcił. Czego uczył proboszcz na katechezie? Czego uczył profesor na uniwersytecie katolickim? Czego uczył kierownik duchowy przyszłego przywódcy politycznego? I wracamy do punktu wyjścia: Sobór Watykański II, który zamiast nawracać świat na Kościół, nawrócił Kościół na świat, czyniąc jego ewangelizację daremną. Wiele mówiło się o "Kościele misyjnym", ale jednocześnie kaznodziejstwo stało się propagandą fałszywych ideałów filantropijnych, starych ideologii lewicowych, pustych haseł pacyfistycznych. I oto z tych jezuickich szkół wywodzi się crème de la crème Vaticanum II: ludzie tacy jak Pelosi czy Biden, którzy nie mają w sobie nic katolickiego, ale bezkarnie przystępują do Komunii Świętej przy aplauzie biskupów i samego Bergoglio.

Amerykański episkopat, zbytnio zainteresowany tym, by przypodobać się Bergoglio, rzeczywiście starał się nie potępiać programu wyborczego Demokratów, podczas gdy nie zawahał się rzucić słów krytyki pod adresem prezydenta Trumpa, który, mimo wszystkich swoich sprzeczności, z pewnością broni zasad prawa naturalnego i świętości życia w sposób bardziej skuteczny i przekonujący.

Kryzys rosyjsko-ukraiński ukazuje nam Bidena, marionetkę głębokiego państwa, który uparcie nie chce dopuścić do pokoju w trwającym konflikcie, ponieważ jest zbyt zajęty tuszowaniem skandali swoich i swojego syna Huntera: mam tu na myśli na przykład sprawę Birmy i interesy związane z laboratoriami biologicznymi na Ukrainie. Jeśli dowody doprowadzą do postawienia w stan oskarżenia Huntera Bidena i zaangażowania jego ojca Joe, impeachment będzie nieunikniony i w pełni uzasadniony, a to może przywrócić Trumpa do władzy. Jeśli w międzyczasie toczące się procesy udowodnią fałszerstwo wyborcze, może zostać ogłoszony prezydentem. A to byłby śmiertelny cios dla głębokiego państwa i Wielkiego Resetu.

Afera Covida i wojna na Ukrainie ujawniły istnienie głębokich różnic - można by powiedzieć, że antropologicznych, a nie kulturowych i politycznych - między tymi, którzy dostrzegają problem uwarunkowań, jakim jesteśmy poddawani przez nieustanne i skoordynowane działania "mistrzów myśli", a tymi, którzy akceptują dominującą narrację i zgadzają się z narzuconymi dogmatami. W obliczu takich różnic, które dzielą także ludzi połączonych więzami rodziny i przyjaźni, w jaki sposób my, wierzący, mamy dawać świadectwo prawdzie, nie ulegając pokusie "militaryzacji" sumień?

Manipulacja sumieniami stanowi rzeczywiste naruszenie wolności jednostki, prowadząc do przytępienia jej zdolności, które mogą wpływać na moralność jej działań. Psychologia społeczna uczy nas, że ci, którzy są poddawani warunkowaniu psychicznemu według określonych technik, w końcu działają, zniekształcając swój osąd lub nawet powstrzymując się od formułowania moralnej oceny swoich działań: pomyślmy o sile sprawczej przykładu mas, o sile, jaką wywiera na nasze zachowanie osąd społeczny, o sile groźby sankcji, która skłania nas do "przestrzegania zasad", i odwrotnie - o uwodzeniu nagrodami i wyróżnieniami za nasze "społecznie odpowiedzialne" działania. Na tej podstawie powstała na przykład farsa pandemiczna, w której z wielkim powodzeniem zastosowano wszystkie zasady masowej manipulacji, nie wywołując równie masowej reakcji tych, których pozbawiono praw, pracy, zarobków i możliwości poruszania się.

Wierni, jako część społeczeństwa, również ucierpieli z powodu reżimowej propagandy Covida, przy czym na domiar złego urojenia władz cywilnych zostały zatwierdzone i poparte przez władzę kościelną, która w ten sposób nakłoniła katolików do bezkrytycznego podporządkowania się blokadom, stosowaniu masek i podawaniu moralnie niedopuszczalnej eksperymentalnej terapii genowej. Należy zatem przyznać, że odpowiedzialność za akceptację psychopandemii i kampanii szczepień spoczywa prawie całkowicie na duszpasterzach, a zwłaszcza Bergoglio, który nie ukrywa swojego bezwarunkowego poparcia dla NWO, WEF i ideologii globalistycznej.

Mówicie mi o "militaryzacji" sumień, jak gdyby to była rzecz godna ubolewania. Nasz Pan powiedział: "Odtąd w domu, w którym jest pięć osób, będą się dzielić trzy przeciw dwóm, a dwa przeciw trzem; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej" (Łk 12, 52-53). (Łk 12, 52-53) I jeszcze: "Brat zabije brata, ojciec zabije syna, a dzieci powstaną przeciw rodzicom i zabiją ich. I będziecie znienawidzeni przez wszystkich z powodu Mojego imienia, ale kto wytrwa do końca, będzie zbawiony" (Mt 10, 21-22). Co można sądzić, że w obliczu rozprzestrzeniania się sił zła, w obliczu ataku Nowego Porządku Świata na społeczeństwo i na Chrystusa, czy można uniknąć "militaryzacji" sumień, jeśli przez to wyrażenie rozumiemy odważne świadectwo Chrystusa i to Chrystusa ukrzyżowanego?

Prawda nie jest kijem, którym można bić tych, którzy ją lekceważą, lecz światłem, którego nie da się ukryć pod korcem, które na początku może oślepiać, ale nie może być ignorowane przez ludzi dobrej woli i prawego sumienia. Kto nie chce dostrzec tego światła - które jest zawsze promieniem jedynej Światłości świata, którą jest Chrystus - kto staje po stronie ciemności , to trzeba mu pomóc wyjść z niej z miłosierdziem. Tym bardziej dotyczy to naszych bliskich: ich błędne przekonania, w obliczu naszej cierpliwej, pozbawionej wrogości reakcji, często pękają i z czasem rozumieją, że nasza "konspiracja" była tylko przewidywaniem z rozsądkiem i wnikliwością tego, co wkrótce stanie się domeną publiczną. Z pewnością łatwiej jest zrozumieć oszustwo psychopandemii niż o wiele gorsze oszustwo, które moderniści "wylęgli" na Soborze.

Wśród niektórych katolików istnieje zarzut, skierowany do Księdza, który brzmi mniej więcej tak: "Monsignor Viganò zajmuje się teraz zbytnio polityką i ekonomią, oddalając się od swojego pola działania, które powinno być bardziej ściśle religijne, a więc teologiczne, doktrynalne i duszpasterskie". Jak odpowiadasz na tę krytykę?

Co ci ludzie wiedzą o mojej działalności duszpasterskiej? Z siłą, którą daje mi Pan, prowadzę intensywną działalność duszpasterską i doktrynalną, która jest moim głównym zobowiązaniem, wraz z duchowym i materialnym wsparciem kapłanów i wiernych na całym świecie - działalność kapłańską, która nie trafia do wiadomości publicznej, także dlatego, że nie mam zwyczaju zabierać ze sobą mojej trupy... Z drugiej strony, ci, którzy atakują mnie dzisiaj, ponieważ mówię o polityce lub o zagrożeniu zdrowia, wczoraj atakowali mnie, ponieważ potępiałem korupcję w Kościele, wypaczenia Soboru, i zreformowaną liturgię.

"Sektoryzacja" kompetencji jest doskonałym narzędziem, za pomocą którego przeciwnik decyduje "motu proprio", co jego rozmówca ma prawo powiedzieć, kiedy może to zrobić, jakie musi mieć kwalifikacje, aby się wypowiedzieć. Kto zdecydował, że biskup nie może interweniować w politykę? Sekularyści, a wśród katolików - ci, którzy w dziwny sposób pozwalają ultraprogresywnym biskupom i duchownym wygłaszać swoje poglądy, którzy wpadają w zachwyt, gdy Bergoglio wypowiada się przeciwko Trumpowi lub popiera Trudeau, ale rozdzierają szaty, gdy biskup nie podoba się systemowi lub nie podąża za zunifikowaną sieciową narracją jednej myśli.

Nie wydaje mi się, aby św. Ambroży - który zresztą wywodził się z administracji publicznej i został ogłoszony biskupem, gdy był jeszcze człowiekiem świeckim - kiedykolwiek miał jakiekolwiek skrupuły przed interweniowaniem w sprawy polityczne. Ponieważ biskup jest pasterzem, a wśród owiec stada, które Pan mu przydzielił, są ludzie pokorni i ludzie potężni, są poddani i władcy, mężczyźni i kobiety, uczciwi obywatele i przestępcy: wszyscy oni są owcami, które należy prowadzić na pastwiska i chronić przed wilkami.

Wydaje mi się, że w moich interwencjach zawsze realizowałem tylko misję, którą Pan powierzył mi jako Następcy Apostołów, pracując nad zbawieniem dusz w czasie, gdy ludzkość stacza się w przepaść, a nikt nie bije na alarm o zbliżającym się niebezpieczeństwie.

Przygotowujemy się do wejścia w Wielki Tydzień. Czy Wasza Ekscelencja zechciałby powiedzieć choć jedno słowo, aby pomóc nam przeżywać je dobrze, w sposób autentycznie katolicki?

Piękno i głęboka duchowość obrzędów tych dni są cenną okazją do godnego zakończenia Wielkiego Postu i przygotowania się do Zmartwychwstania naszego Pana.

Kontemplujmy Hosanna tłumu, który triumfalnie przyjmuje Syna Dawida w Jerozolimie, a wkrótce potem daje się zmanipulować Sanhedrynowi i błaga Piłata o ukrzyżowanie Króla Izraela: niech będzie to dla nas ostrzeżeniem, abyśmy trzymali się z dala od złych doradców i skorumpowanych władz, odważnie podążając za Panem drogą krzyżową.

Kontemplujmy bolesne biczowanie, ukoronowanie cierniem, wejście na Kalwarię i ukrzyżowanie naszego Pana, po niesprawiedliwym i krzywdzącym wyroku, wydanym przez władze cywilne dla zaspokojenia interesów arcykapłanów: Jednocząc się duchowo z męką naszego Najświętszego Odkupiciela, nie dajmy się zwieść tym, którzy wykorzystując swoją władzę, chcieliby jeszcze dzisiaj skazać na śmierć Pana naszego Jezusa Chrystusa, powtarzając ówczesne słowa: "non habemus regem, nisi Cæsarem", nie mamy króla, tylko Cezara (J 19, 15).

Videbunt in quem transfixerunt - Będą patrzeć na Tego, którego przebili (J 19, 37)
- mówi Pismo. Spójrzmy też na Zbawiciela oszpeconego męką, zastanawiając się, jak wiele każdy z nas miał wspólnego z boleściami naszego Pana. Żałujmy za nasze grzechy, za nasze niewierności, za nasze ludzkie przywiązanie, za nasze milczenie. Otrząśnijmy się z przeciętności i odważnie stańmy pod sztandarem Króla królów, zaczynając od życia w łasce Bożej, odmawiania Różańca świętego, uczestniczenia we Mszy świętej, częstej spowiedzi i Komunii świętej. I pamiętajmy, że nie ma zmartwychwstania bez krzyża, a narzędzie śmierci stało się, dzięki Przenajdroższej Krwi przelanej przez Pana, symbolem życia i zwycięstwa.

3 kwietnia 2022 r.

Pierwsza Niedziela Męki Pańskiej

źródło: www.aldomariavalli.it - Intervista / Carlo Maria Viganò: “Reagire e opporsi alla dittatura, prima di essere privati di altri diritti fondamentali” - Aldo Maria Valli
darek104
Z objawień trwających jeszcze by wynikało, że Becholio nawet święceń nie ma.