Ks. Małkowski o ks. Natanku

Ks. Małkowski: O Intronizacji, logice, ks. Natanku i kard. Dziwiszu

Mirosław Dakowski - 22 Sierpień, 2011 - 17:56

logika
kard. Dziwisz
ks. Malkowski

za: niepoprawni.pl/…/ks-malkowski-o-…
Ks. Małkowski: O Intronizacji, logice, ks. Natanku i kard. Dziwiszu

Ks. Małkowski komentuje .
[Spisane z nagrywarki, zachowano język mówiony, tytuły od redakcji. Ok. 18. VIII. 2011. MD]

Ksiądz Piotr Natanek wyraźnie gotów jest na wszelkie konsekwencje jakie może ponieść za to, co mówi, łącznie ze śmiercią. Wiec w jego postawie widzę taką gotowość poniesienia każdej ofiary dla prawdy, dla dobra.
I chociaż w jego orędziu ta prawda, którą głosi, to dobro, które wyraża – miłości do Kościoła i do Ojczyzny są powiązane z pewnymi dodatkami, których wolałbym tam nie słyszeć, nie widzieć i z nich orędzie księdza Natanka jakoś oczyścić, uwolnić, to jednak ta jego gotowość złożenia ofiary, choćby za to co ostatnio mówił [przecież może go ktoś po prostu zabić], stawia mnie po stronie obrońców księdza Natanka a nie po stronie tych, którzy księdza Natanka w sposób niweczący to dobro, które w orędziu ks. Natanka się zawiera, prowadzą.

Dlatego mając z jednej strony ks. Dziwisza, którego oceniam –[ tj. jego nie oceniam – „nie sądźcie abyście nie byli sądzeni”], ale oceniam jego decyzje, jego wypowiedzi, jego postawę jeszcze wcześniej, jak był w Watykanie i teraz - jako szkodliwą dla Kościoła i dla Polski, więc cała moja sympatia jest jednak po stronie ks. Natanka (z pewnymi oporami, zastrzeżeniami) a nie po stronie ks. Dziwisza.

Jeżeli ks. Natanek odwoła się do Watykanu i ew. spotka się z potwierdzeniem suspensy, to dalsze sankcje mogą przyjść, łącznie z ekskomuniką i redukcją ad statum laicalem i chyba ks. Piotr Natanek jest tego świadom.

Najpierw chcę powiedzieć, że jest to kapłan Boży, który głosi wiarę w Chrystusa, który jest oddany Kościołowi i Ojczyźnie, który ma wybitny talent kaznodziejski i rekolekcyjny, który umie pociągnąć do wiary, do modlitwy wielu ludzi.

Niewielu jego nauk słuchałem ale pamiętam taką wygłoszoną bardzo dobrą naukę do kobiet w czasie rekolekcji, naukę stanową. Kapłan, który wiele wie i wiele widzi i ma szereg mądrych przemyśleń w duchu wiary odnoszących się do naszej Ojczyzny i sytuacji obecnej.

Czyli z jednej strony jestem pełen podziwu i przyjaźni dla niego osobiście i dla tego co mówi i co czyni.

Natomiast, gdy chodzi o kwestię Intronizacji zauważam pewną chwiejność i niekonsekwencję i pewną taką widowiskowość spektakularnych działań bez wystarczającego pogłębienia teologicznego i takie – tworzenie rycerstwa Chrystusa Króla, intronizacja owiec, przeprowadzana bardzo tak spektakularnie na Polach Grunwaldzkich w swoim czasie, różne publikacje, wydawnictwa, znaki, jakieś symbole, którymi się chętnie posługuje ks. Natanek i robi to z takim dużym rozmachem, w sposób taki bardzo skuteczny i pociągający wielu dla tej sprawy ale ta sprawa powinna mieć mocne oparcie teologiczne.
Więc ks. Natanek przechodził pewne wahania, jakby kilka lat temu nie rozróżniał Intronizacji Jezusa na Króla Polski, intronizacji Chrystusa Króla Wszechświata . Pewne jego symbole, którymi się posługuje czy wypowiedzi też świadczyły o tym, że nie rozróżniał ściśle intronizacji Serca Bożego i intronizacji Jezusa jako Osoby, choć teraz ma nauki i wypowiedzi w duchu intronizacji Jezusa jako Osoby.

Jednak do tego dążenia Intronizowania Jezusa dodaje pewne działania i wypowiedzi, które intronizacji nie służą. Zwłaszcza chętne, prędkie powoływanie się na przesłania, które otrzymują osoby z jego kręgu m.in. Agnieszka, Małgorzata, ale szereg też innych osób, osoby zaprzyjaźnione z nim, które wciąż „rozmawiają” z Matką Bożą, z Panem Jezusem. Te przesłania notują, ks. Natanek je publikuje, powołuje się w kazaniach, choćby w kazaniu niedzielnym z 17 lipca, powołuje się na niedawne przesłania, które otrzymała jego znajoma od Matki Najświętszej.
Treść tych przesłań jest najczęściej słuszna, natomiast [niewłaściwa jest md] pewna taka skwapliwość i łatwowierność gdy chodzi o przyjmowanie tych przesłań w całości. A są tam pewne elementy dziwne, dziwaczne, zwłaszcza personalne (jeżeli Pan Jezus zapytany o ks. Arcybiskupa Józefa Życińskiego po jego śmierci – gdzie jest Arcybiskup – odpowiada: w piekle i jeszcze to tak obrazowo jakoś rysuje: tam przykuty łańcuchem i wyje, albo wije się nagi czy coś w tym rodzaju) to nie zgadza mi się z wszelkimi przesłaniami od Jezusa od wielu stuleci, z którymi się jakoś zapoznałem czy o których wiedzą moi znajomi duchowni czy świeccy, i w których nie zdarzyło się żeby po imieniu, po nazwisku Pan Jezus mówił czy Matka Najświętsza – że ta i ta osoba jest w piekle.
Chociaż i ze słów Jezusa i ze słów Matki Najświętszej, zwłaszcza z przesłań, które Ona przekazała choćby w Fatimie wynika, że piekło nie jest puste. Że w piekle prócz demonów są również potępieni. I piekło jest tą możliwością kategorycznego i ostatecznego sprzeciwu wobec Boga, wobec woli Bożej, wobec królowania Boga, wobec miłości Bożej.

Ale to, co się dzieje w życiu człowieka, zwłaszcza w tej ostatniej chwili przejścia z doczesności do wieczności jest dla nas tajemnicą. Czyli o ile można powiedzieć i Bóg daje takie znaki - cuda, że ktoś jest niebie, że ktoś jest w święty o tyle nie można kategorycznie powiedzieć, że ktoś jest potępiony.

W kazaniu sprzed kilku dni ks. Natanek umieszcza zresztą Arcybiskupa Życińskiego w piekle obok Mahometa, który też jest przykuty łańcuchem w jakiejś tam komnacie piekielnej. To jednak wykracza poza sposób jakim Bóg komunikuje się z nami, gdy chce poprzez świętych czy Matkę Najświętszą mówić nam o pewnych sprawach szczegółowych, mieszczących się w nauce Pisma Świętego i w Nauce Kościoła. W sprawach lokalnych, szczegółowych, nieraz nawet i personalnych, ale nie do tego stopnia, żeby mówić, że ten i ten jest potępiony. Ponadto pewną nieroztropnością jest atak na Mahometa, który może pociągnąć za sobą fatwę, wyrok śmierci i jakiś muzułmanin może za nadzieją eschatologiczną, że będzie w niebie jako męczennik, czy jakiś wykonawca opłacony po prostu ks. Piotra Natanka zabić. Za tego jednego Mahometa.

Te dodatki, które ks. Natanek łączy ze sprawami słusznymi, których broni – a broni Ojczyzny, broni Ducha, sprzeciwia się tym hierarchom, którzy uwikłani byli czy może są jeszcze w jakąś współpracę agenturalną, ale znowu jest mało precyzyjny. Jeżeli zarzuca jakiemuś hierarchowi nie wymieniając jego nazwiska, że współpracował z NKWD, to powinien przynajmniej to skorygować,raczej z GRU współpracował a nie z NKWD, bo NKWD jest to sprawa historyczna. Z GRU czy z KGB.

No więc jest tam taka nonszalancja, gdy chodzi o szczegóły, i taka wielka pewność siebie wsparta ogromnie pozytywnym odzewem nie tylko tych tzw. „natankowców” ale również innych komentatorów, którzy – jak wiem od znajomych, którzy korzystają z internetu – bardzo pozytywnie odbierają postawę i nauczanie, działalność ks. Natanka, w duchu troski o Ojczyznę i w duchu sprzeciwu wobec tchórzliwych, koniunkturalnych postaw niektórych hierarchów, których może być mniejszość ale niestety nadają pewien ton bo „w imię jedności” hierarchowie o przekonaniach patriotycznych nie chcą się tamtym sprzeciwić ani wykazać ich także teologicznych błędów, choćby zawartych w sprzeciwie wobec Intronizacji Jezusa na Króla Polski.

Sprawę Intronizacji Jezusa na Króla Polski podnosi i propaguje w sposób mocny, jednoznaczny i teologicznie podbudowany ks. Tadeusz Kiersztyn. O ile wiem w przeszłości przez pewien czas ks. Natanek, znacznie młodszy zresztą, z ks. Tadeuszem Kiersztynem współpracował. Ich drogi rozeszły się. Ks. Kiersztyn zarzucał ks. Natankowi właśnie takie chwiejne i nieprecyzyjne widzenie intronizacji, o ile mi wiadomo, i dodawanie różnych wypowiedzi i działań, które sprawie szkodzą.

O ile wiem, ks. Natanek zwrócił się niedawno do ks. Kiersztyna z propozycją pojednania. Uzasadnił to tak, że Pan Jezus powiedział Agnieszce, Agnieszka powtórzyła jemu, że obaj kapłani powinni się pojednać. Uzasadnienie można powiedzieć wątpliwe jeżeli przyjmie się, że samo przesłanie, które przyjmuje Agnieszka, jest wątpliwe.

Ale ks. Tadeusz Kiersztyn podjął tę propozycję, udał się do ks. Natanka do Grzechyni i przedstawił pewne warunki. Pojednanie – tak, ale pojednanie w prawdzie.
Znaczy to, że dobrze będzie jeżeli kapłani zgodnie będą służyli sprawie Intronizacji, ale należy Intronizację widzieć w sposób precyzyjny, jednoznaczny i pozbawić ją tych dodatków, które sprawie szkodzą i które mogą być wyciągnięte przez przeciwników intronizacji i być łatwym pretekstem i dla władzy politycznej i dla władzy kościelnej i dla mediów, wręcz w kierunku ośmieszania sprawy.
I o ile wiem, ks. Natanek tego warunku nie przyjął a z tych jego ostatnich wypowiedzi w Internecie wynika, że te właśnie dodatki, te przesłania, które otrzymują jego znajome czy znajomi chętnie cytuje i daje im wiarę. Czyli łącząc sprawę Intronizacji ze sprawami trzeciorzędnymi a niekiedy wątpliwymi, a niekiedy wręcz błędnymi.

A zasadniczy sprzeciw władzy kościelnej wobec ks. Natanka obawiam się, że dotyczy jednak sprawy Intronizacji a nie tych dodatków. Te dodatki są bardzo dobrym pretekstem, żeby ks. Natanka suspendować, jakoś odtrącić, marginalizować czy wezwać wiernych, żeby wpłynęli na ks. Natanka, żeby odwrócili się od niego, żeby wpłynęli na niego aby się nawrócił ku władzy kościelnej, no więc posłuszeństwo ks. Natanka, tak jak i każdego kapłana, wobec biskupa obowiązuje, także w sprawie suspensy, ale pytanie czy przełożony kościelny ma czystą intencję wobec ks. Natanka i tego co ks. Natanek mówi i tego co ks. Natanek czyni.

Niezależnie od podporządkowania się pewnym decyzjom przełożonego można, nie odrzucając jego władzy [jakikolwiek jest ten przełożony, to przecież władzę otrzymał od Kościoła, od Ojca Świętego i jest w ramach sukcesji apostolskiej przecież – biskupem]; więc nie odrzucając jego władzy, [zapytać] jednak o motywy decyzji, a decyzje biskupów przecież bywają błędne, przecież są przypadki, gdy biskup kogoś suspendował a potem ta osoba jest wynoszona na ołtarze, są przypadki gdy biskupi skazali na śmierć przez spalenie na stosie Joannę d’Arc, a następnie ona została kanonizowana, więc pewne decyzje, motywy decyzji i treść decyzji może być poddana refleksji krytycznej, chociaż ktoś poddany danej władzy konsekwencje tych decyzji, nieraz bardzo bolesne, ponosi.

Otóż kardynał Dziwisz się różni w zasadniczej sprawie Intronizacji z ks. Natankiem, a także ze mną, z ks. Kiersztynem i z tymi [bardzo licznymi], którzy głoszą intronizację Jezusa na Króla Polski.
I teraz można się zastanawiać - dlaczego? Jakie są motywy tego sprzeciwu. [urwane. md]

___________________________

Ode mnie: Nie zgodzę siętylko z tym, że INtronizacja Serca,. to co innego, o czym tu:

"Królestwo Moje nie jest z tego świata"
Intronizacja Chrystusa


"Nie skądinąd bowiem szczęście dla państwa,
a skądinąd dla człowieka:
ponieważ państwo, to nic innego,
jak zgodny zespół ludzi"

(św. Augustyn, List do Macedończyków, rozdz, 3).
Niechże więc rządcy państw nie wzbraniają się sami i wraz ze swoim narodem oddać królestwu Chrystusowemupublicznych oznak czci i posłuszeństwa, jeżeli pragną zachować nienaruszoną swą powagę i przyczynić się do pomnożenia pomyślności swej ojczyzny.
Pius XI Quas Primas
“Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym.
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!”

- Śluby Jasnogórskie.

To przyrzeczenie, oraz słowa wyrażone przez Papieża Piusa XI w encyklice są treściowo tożsame z Intronizacją Chrystusa Króla, czyli z Intronizacją Najświętszego Serca Jezusowego. Aby jednak akt o jaki prosi Jezus Rozalię Celak był pełny potrzeba wspólnej deklaracji władz państwowych i kościelnych. Przez ten akt, wierzę, spłyną na nas łaski, które pomogą nam się poprawić, (co również było wyrażane w owych objawieniach) i urzeczywistnić deklaracje Ślubów Jasnogórskich.

Intronizacja Chrystusa Króla, jest oddaniem zewnętrznych, oznak czci i posłuszeństwa, których konieczną konsekwencją ma być rzeczywiste posłuszeństwo Boskim Prawom w każdym elemencie naszego życia.
Intronizację tłumaczyć należy jako wprowadzenie na tron. Chodzi tu o tron nie wieczny, niezależny od naszej woli, ale ten który sami obsadzamy, wedle wolnej woli. Bo ma być to Intronizacja Chrystusa Króla, czyli tego, który był Królem zanim wprowadziliśmy go na tron naszych przekonań i działań. Intronizacja, jak ta nazwa wskazuje nie jest uczynieniem Chrystusa królem, ale rzeczywistym uznaniem tego którego Królowanie nie zależy od żadnego wyboru ludzkiego.

Akt Intronizacji dokonany przez władze kościelne i świeckie można podzielić na trzy części: akt woli, decyzję oficjalnie, uroczyście podjętą i realizację tej decyzji. Żeby powyższe zdarzenia mogły się dokonać, musi istnieć grono obywateli, którzy wychowają i wybiorą polityków chcących Panowania Chrystusa. Trzeba bowiem, by ci którzy przeprowadzą Intronizację z całego serca jej pragnęli, by dążenia do oficjalnego, narodowo- społecznego aktu były emanacją dążeń osobistych. A wszelkie starania o Intronizajcję mają być wobec niechętnych ewangelizacją, czyli propozycją wyboru podstaw danych przez Chrystusa, oraz wyżej wspomnianym wychowywaniem. Owi politycy muszą dalej dążyć do realizacji omawianego tutaj aktu, i w końcu go zrealizować, czyli chcieć. Jeśli nie chcą, to pozostaje nam dalej prosić w modlitwach i przekonywać…Aż zechcą! A jak nie zechcą, to może ktoś, kto już chce, zdecyduje się na konsekwentną działalność polityczną. Do tego jednak potrzebna jest aprobata i pomoc władz kościelnych- Pasterzy Duchowych. Wola wyrażona przez ludzi powyżej wymienionych, musi zaistnieć w zrozumieniu istoty Intronizacji- pragnieniu by Prawo Miłości Bożej regulowało prawo ludzkie, życie ludzkie- to prywatne i publiczne. I chodzi o tą Miłość, którą wyraził Chrystus w Ewangelii i w Tradycji Kościoła, Żywej Księdze Ewangelii pisanej natchnieniem Ducha Świętego, który zechciał oddać arbitraż prawdy Piotrowej Skale.

Zaistniał jednak spór o tożsamość pojęć: "Intronizacja Chrystusa Króla" i "Intronizacja Najświętszego Serca Jezusowego". Osobiście nie wpadłbym na pomysł, by wymyślić taki problem. Wychodząc bowiem z założenia, że w Sercu Jezusa "mieszka cała Pełnia Bóstwa"# uznałem, że Intronizacja Najświętszego Serca Jezusowego jest tożsama z Intronizacją Chrystusa Króla, jest uznaniem Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu. Różność tych dwu pojęć wynika z różnych perspektyw spoglądania na jedną istotę. Przez powyższe stwierdzenia nie chcę w żadnym wypadku powiedzieć, że kiedy dokonało się poświęcenia Sercu Jezusowemu przez rodziny, parafie, czy nawet całe diecezje i w imieniu narodu, nie ma potrzeby Intronizacji. Przez nią ma się dokonać nowe poświęcenie, choć sama stanowi kontynuację tego co rozpoczęło się przez pierwsze poświęcenie.

Nie możemy zapominać, że to nie jest inicjatywa, którą sobie ludzie wymyślili, ale, której żąda papież… Pan Jezus, jak wierzę od swych wyznawców i do tego dokładnie określa jej przebieg i zasięg. I owe wyznaczniki decydują o specyfice aktu, o który Bóg prosi i rozwiewają wszelkie błędne głosy sugerujące, że taki akt już wielokrotnie miał miejsce. Przekazy dane Rozalii Celak jasno mówią, że chodzi o wspólne uznanie przez władze świeckie i duchowe, Prawa Bożego jako nadrzędnego w stosunku do prawa ludzkiego i rzeczywiste konsekwencje prawne zgodne z owym faktem. Prywatny, czy nawet publiczny akt dokonany w imieniu tylko władz kościelnych i grupy ludzi, obojętne, czy nazwiemy to Intronizacją, czy poświęceniem, nie jest aktem tożsamym z omawianym tutaj, ale z jego znaczącą co prawda częścią. I tego typu dzieł było już wiele. I jeśli Jezus mógł żądać od siostry Faustyny ustanowienia święta Miłosierdzia, choć takie już było w Kościele, to tym bardziej może żądać dzieła podobnego do praktykowanych od lat, z nich wypływającego, ale j e d o p e ł n i a j ą c e g o . Chodzi dokładnie o to co Papież Pius XI nazwał oddaniem zewnętrznych oznak czci i posłuszeństwa królestwu Chrystusowemu, przez rządców państw wraz ze swym narodem. Kościół reprezentuje królestwo Boże na ziemi, a więc naturalnym jest, że to On ma przekazywać państwu zasady owego posłuszeństwa i prowadzić je w należytym oddaniu Bogu czci. Oznacza to, że tylko w łączności i współpracy z Kościołem (uwzględniając Jego hierarchię) Intronizacja ta może być dokonana. Napisałem "Ta" Intronizacja, bo chodzi o ten konkretny, jeden akt, zdefiniowany jak powyżej przedstawiłem. Intronizacji, które się tak samo nazywają, ale trochę co innego znaczą może być wiele. Przecież Poświęcenie Najświętszemu Sercu Jezusowemu w wymiarze osobistym, rodzinnym, czy dokonanym przez same władze kościelne też można nazwać Intronizacją . I nie zaburzy to wcale jego sensu. Bo zarówno przez poświęcenie, jak i intronizację prawo Boże ma regulować nasze ludzkie działania i prawa, a Jezus ma być uznany Królem, któremu należy się zawsze posłuszeństwo. A znaczenie różniące akt o jaki Jezus prosił przez Rozalię Celakówną, od poprzednich, obejmuje podmioty dokonujące aktu
(władze kościelne, władze państwowe i naród jednocześnie) i wspólność ich deklaracji, a także prawne jego konsekwencje.

Nie można mówić, że Intronizacja Najświętszego Serca Jezusowego jest określeniem które nie oddaje pełni aktu ze względu na wyrażenie przymiotu Boga, a nie jego całej Osoby. Przymiot ten, jakżem już wcześniej pisał oddaje bowiem "całą pełnię Bóstwa", a więc i Całą Osobę. Tłumaczenie, że określenie powyższe jest tylko wynikiem przykładania szablonu zakorzenionego w pobożności Rozalii i dlatego nie oddaje rzeczywistego sensu, o jaki chodzi Jezusowi jest również błędem. Cały nasz język jest bowiem splotem przeróżnych szablonów, zarówno na poziomie wyrazów jak i całych fraz, od których nie da się uwolnić, które są językową koniecznością, tkwią w istocie, naturze języka jako środka komunikacji i wyrażania sensów. Bóg o tym wie i wiedział również, jakie schematy wyrażeniowe stosuje mistyczka z Jachówki, kiedy decydował się, że za pomocą jej narzędzi poznawczych i językowych wyrazi swoje przesłanie. Mógł przecież owe schematy wykorzystać by przekazać sens o jaki rzeczywiście chodzi. I pozostaje nam uznać, że określenie użyte przez Rozalię jest właściwe, bo tylko takie znamy, jako przekazane jej w objawieniach. Zupełnie bezprawne wydaje mi się wstawianie innego pojęcia jako "poprawniejszego" niż te, które znamy z objawień jako dane przez Chrystusa. "Intronizacja Chrystusa Króla" to przecież też szablon. I gdyby objawienia były dane dziś i gdyby to ostatnie określenie zostało nam przekazane to mogliby na tej zasadzie różni ludzie uważać, że jest ono niepoprawne, bo jest szablonem. Zupełnie bezpodstawnie, podobnie jak bezpodstawne jest takie samo podważanie określeń używanych przez Rózię. Liczy się tylko to, czy schemat jest wewnętrznie spójny i czy oddaje istotę wyrażanego znaczenia. A jak wcześniej wykazałem, zarówno "Intronizacja Najświętszego Serca Jezusowego", jak i "Intronizacja Chrystusa Króla" to określenia które oddają właściwie akt przedstawiony w objawieniach. Sposób w jaki Rozalia operuje pojęciem Serca Jezusowego jest po prostu właściwy, a określenie Intronizacja Najświętszego Serca Jezusowego jest w jej ustach cytowaniem słów które w objawieniach usłyszała, dlatego nie ma sensu go podważać, a lepiej używać jako określenia głównego.

Gorąco pragnę tego dzieła, które wierzę- wypłynie od ludzi szczerze go dokonujących (bo dziś, kiedy jest on powszechnie wyśmiewany, nawet w Kościele, wymaga odwagi, miłości i rzeczywistego pragnienia), a także pociągnie innych do wypełniania z sercem Prawa Bożej Miłości. Wiem, że Pasterze Kościoła nie mogą i nie chcą do tego aktu przymuszać,tak, jak nie mogą przymuszać nikogo do bycia katolikami, ale mogą namawiać, uczciwie przekonywać, prosić- ewangelizować, aż znajdą się przedstawiciele społeczeństwa, rządu, którzy zapragną panowania Chrystusowego Szczęścia, aż doczekamy się z Bożą Pomocą sytuacji, w której ten akt będzie możliwy.

Bardzo bym chciał, żeby wszyscy ludzie uznali Chrystusa za Króla <<w całym tego słowa znaczeniu>>. Nie można jednak czekać na owych wszystkich, ale ufając, że akt oficjalny- nie ludzkim wysiłkiem, ale Bożą mocą przyciągnie wielu do <<Jezusowego Serca i Chrystusowego Królestwa>>, podejmować wszelkie starania, by Intronizacja mogła się dokonać. Każdy zgodnie z własną rolą w Kościele.