Geje „nawracają się na bergoglio” i kontynuują swoje homoseksualne życie
Powiedział, że ten wyjątkowy moment był częściowo zainspirowany jego wiedzą o dziedzictwie inkluzywności zmarłego papa Franciszka.
James Martin powiedział: „Papa Franciszek zrobił więcej dla katolików LGBTQ i ogólnie dla społeczności LGBTQ niż wszyscy jego poprzednicy razem wzięci” – powiedział Martin w kwietniu w wywiadzie dla NPR. „Był pierwszym papieżem, który użył słowa „gej”. Wezwał do dekryminalizacji homoseksualizmu. Spotykał się z osobami LGBTQ. Regularnie spotykał się z osobami transpłciowymi”.
Kontynuował: „To papa który naprawdę chciał położyć nacisk na duszpasterską opiekę nad tą grupą ludzi, którzy jego zdaniem byli zbyt długo marginalizowani we własnym Kościele”.
Przesłanie to głęboko poruszyło Beníteza. W maju wszedł do kościoła św. Pawła Apostoła, znanego ze swojego inkluzywnego charakteru, i zainspirowało go przesłanie ojca Erica Andrewsa tego dnia: „Trzy proste słowa Chrystusa: Kochajcie się. Jedni drugich”.
Benítez kontynuował, cytując Andrewsa: „Kiedy jesteśmy zdolni kochać, kochać swobodnie i otwarcie – a także kochać samych siebie – jesteśmy bardzo blisko osiągnięcia Królestwa Bożego”.
Dziewięć miesięcy temu śmierć skromnego papa nieoczekiwanie zaprowadziła mnie w podróż, która trwała całe życie. @jamesmartinsj był w GMA, gdzie mówił o dziedzictwie papa Franciszka w zakresie integracji. Jego słowa wywarły na mnie ogromne wrażenie. Po raz pierwszy widziałam katolickiego księdza, który tak pięknie mówił o osobach LGBTQ+. Chrzest chrześcijański przyjęłam wraz z matką 25 lat temu, gdy miałam 15 lat. W tajemnicy dręczyło mnie pytanie: jeśli Bóg mnie stworzył, to jak mógłby mnie nie kochać? Studiowałem religię na uniwersytecie, szukając dowodów na istnienie Boga. Ale być może szukałem tylko dowodów na miłość Boga. W maju po raz pierwszy wszedłem do kościoła św. Pawła Apostoła w Nowym Jorku, gdzie @andrewscsp głosił kazanie na temat trzech prostych słów Chrystusa: Miłość. Miłość. Miłość. Miłość. Kiedy jesteśmy zdolni kochać, kochać swobodnie i otwarcie, a także kochać samych siebie, jesteśmy bardzo blisko osiągnięcia Królestwa Bożego. Okazuje się, że dowodu miłości Boga nie można znaleźć w książkach ani w salach wykładowych, ani nawet w latach poświęconych na studia. Ta boska miłość zawsze była we mnie, szepcząc mi wskazówki, wyciągając do mnie ramiona z czułością i, podobnie jak Stworzenie Adama Michała Anioła, cierpliwie czekając, aż wyciągnę swoje i obejmę największą tajemnicę.
Moja msza święta bierzmowania była małym spotkaniem rodziny i przyjaciół, którzy towarzyszyli mi w ciszy podczas tej drogi. Ale w mojej głowie te puste ławki były wypełnione chmurą świadków: moimi dziadkami, którzy nauczyli mnie modlić się, moimi wujkami, którzy pomogli mi dorastać, i drogimi przyjaciółmi, którzy modlili się za mnie w tajemnicy. Moje najgłębsze podziękowania kieruję do ojca Erica Andrewsa, ojca Jamesa Martina, ojca Paula Rosponda i ojca [imię ojca]. Dziękuję @chrislawtoncsp za pokazanie mi, że miłosierdzie Boże jest bezwarunkowe, @joeychancey za oddanie swojego serca klawiszom fortepianu i naszej przyjaźni, @alisoncatherine za umożliwienie nam usłyszenia głosu anioła, @donsaladino za modlitwy, mojej mamie i siostrze za bycie przykładami łaski w działaniu oraz mojemu niesamowitemu mężowi i ojcu chrzestnemu @tommydidario za wsparcie w każdej chwili.
Znalazłam Arkę Przymierza w moim sercu, przechowywaną tam przez tego, który mnie stworzył... taką, jaką jestem. Zdjęcie profilowe tommydidario. msn.com/…affirms-faith-with-husband-by-his- … / Gay `se convierte a lo bergoglio´y sigue con su …
Martin podnosi bluźnierstwo na nowy poziom
Nie oglądałem wywiadu – dlaczego jakikolwiek wierny katolik miałby chcieć się na to narażać? Czytanie streszczenia było wystarczająco złe. Dla tych, którzy nie wiedzą, sodomicki ksiądz James Martin przeprowadził wywiad z sodomitą, demokratycznym politykiem Pete'em Buttigiegiem, na potrzeby nowego cyklu podcastów w sodomickim magazynie America Magazine. Jakby samo założenie było mało, Martin wykorzystał okazję do bluźnierstwa w niespotykany dotąd sposób.
Cóż, okultyści i sodomici bluźnią w ten sposób bez przerwy. Różnica polega na tym, że pobożne uszy zazwyczaj nie są tego świadome. Według wywiadu Buttigieg jest synem byłego księdza jezuity, więc nie miał najlepszego startu w życiu. Buttigieg, były sekretarz transportu, lubi uważać się za „zagorzałego chrześcijanina”, a Martin nie robi nic, by go przekonać, że jest inaczej. Wręcz przeciwnie, Martin utwierdza Buttigiega w jego głęboko grzesznym stylu życia: aktywnym sodomitą, który mieszka ze swoim gejowskim „mężem”. Mężczyźni adoptowali dwóch małych chłopców, celowo pozbawiając ich matek – tych niezastąpionych kobiet, które są najważniejsze dla dobra każdego dziecka.
Dla Buttigiega bycie chrześcijaninem-sodomitą nie jest czymś przypadkowym; to jego tożsamość. Mówi: „ Jestem pewien dwóch rzeczy. Po pierwsze, że Bóg mnie kocha. Po drugie, że jestem gejem… ” . Potem pojawia się bluźnierstwo – i to naprawdę jest nowe dno dla Martina. Pisze, że kiedy Buttigieg zobaczył, jak jego synek robi sobie krzywdę, uderzyła go miłość Boga Ojca do Jego Syna. Buttigieg powiedział: „To po prostu przejęło całą moją psychikę… Centralna historia Nowego Testamentu opowiada o makabrycznej egzekucji syna Bożego… To sprawia, że jest to o wiele bardziej przejmujące i dotkliwe teraz, gdy mam dzieci”.
Cóż, po pierwsze, to nie są twoje dzieci, ale mniejsza z tym, Buttigieg. Według Martina, to uświadomienie „zachęciło go do głębszej refleksji nad czymś trynitarnym: miłością Ojca do Syna”.Nie dość, że nie potrafi liczyć (wspomniano tylko o dwóch Osobach, a nie o trzech, które tworzą Trójcę Świętą), to jeszcze ma spaczony umysł Jamesa Martina. SJ łączy tajemnicę Trójcy Świętej z jednym grzechem, którego nawet demony nie odważą się przyznać! To obsceniczne bluźnierstwo, przyjaciele. Oto, co nasz Pan powiedział św. Katarzynie ze Sieny na temat grzechu sodomii:
Nie dość, że grzech ten śmierdzi przede Mną, Najwyższą i Wieczną Prawdą, to jeszcze tak bardzo Mi się nie podoba i czuję do niego taką odrazę, że z jego powodu pogrzebałem pięć miast na mocy Bożego sądu, gdyż Moja Boska sprawiedliwość nie była w stanie go już znieść.
Ten grzech nie tylko Mnie się nie podoba, jak powiedziałem, ale także diabłom, którymi ci nieszczęśnicy uczynili swoich panów. Nie dlatego, że zło im się nie podoba, bo lubią wszystko, co dobre, ale dlatego, że pierwotnie byli anielscy, a ta anielska natura sprawia, że brzydzą się widokiem popełnienia tego ogromnego grzechu .
Oni rzeczywiście rzucają strzałą zatrutą jadem pożądliwości, ale gdy ich ofiara przystępuje do faktycznego popełniania grzechu, odchodzą z powodu i w sposób, o którym powiedziałem.
Szczególnie zdenerwowali naszego Pana księża, którzy dopuszczali się tego poważnego wypaczenia:
Lecz oni postępują przeciwnie, gdyż przychodzą do tej tajemnicy pełni nieczystości, i nie tylko tej nieczystości, do której z powodu kruchości waszej słabej natury wszyscy jesteście naturalnie skłonni (chociaż rozum, gdy wolna wola na to pozwala, może uciszyć bunt natury), ale ci nieszczęśnicy nie tylko nie powściągają tej kruchości, ale czynią jeszcze gorzej, popełniając ten przeklęty grzech przeciwko naturze. I jako ślepi i głupcy, z przyćmionym światłem intelektu, nie znają smrodu i nędzy, w jakiej się znajdują.
Zatem, według Naszego Pana, księża progejowscy, tacy jak James Martin, są „pełni nieczystości”, „nędznicy” oraz „smrodu i nędzy”. Jak wiadomo, Martin został mianowany w 2017 roku przez papa Bergoglio do watykańskiej Dykasterii ds. Komunikacji, a w chwili pisania tego tekstu (27 czerwca 2025 r.) jego nazwisko nadal widnieje na oficjalnej stronie internetowej Dykasterii jako konsultor. Czy papa Leon XIV usunie tego okropnego człowieka z urzędu? Czy Martin zostanie ukarany za bluźnierstwa? Wydaje się to mało prawdopodobne, ponieważ Leon i James Martin wydają się podzielać te same poglądy. Przypomnijmy, że Martin był absolutnie uradowany wyborem Leona XIV i że był to pierwszy sygnał ostrzegawczy, wskazujący, że Prevost będzie kontynuował program Bergoglio.
Proszę o zadośćuczynienie za te bluźnierstwa : Niech Najświętsze, Najczcigodniejsze, najbardziej niepojęte i niewypowiedziane Imię Boga będzie zawsze chwalone, błogosławione, kochane, adorowane i wysławiane w niebie, na ziemi i w piekle przez wszystkie stworzenia Boże i przez Najświętsze Serce naszego Pana Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Amen.
Ksiądz potępia błędy Prevosta - który we wszystkim kontynuuje dzieło Bergoglio
Uwaga: Ten ksiądz, autor artykułu, błędnie uważa Prevosta za Wikariusza Chrystusa, ale jego refleksja jest wartościowa dla analizy błędów antypapieża:
Kiedy (Prevost ) pojawił się w loggii Bazyliki św. Piotra w dniu swojego wyboru, jego słowa wywołały pierwsze oznaki niepokoju. Wychwalał cuda Kościoła synodalnego. Wielu uważało to jedynie za ćwiczenie się w katolicyzmie, łatwo tolerowane przez papieski protokół. Ale kilka dni temu wydarzyło się coś takiego: „Być Kościołem synodalnym oznacza uznać, że prawdy nie posiada się na własność, lecz poszukuje się jej wspólnie, kierując się niespokojnym sercem, zakochanym w Miłości”.
Początkowo augustiańskie nawiązanie było poruszające i wprawiło nas w osłupienie. Jednak entuzjazm, jaki wzbudziło, szybko osłabł, gdy stwierdził, że „prawdy nie posiada się, lecz się jej poszukuje”.Nagle wykształcony katolik poczuł się zaskoczony. Czy to był pozorny powrót do zastałych wód modernistów, którzy igrali z naturą prawdy? Odżyły wspomnienia niepokojących postaci, takich jak Blondel, Rousselot i Bouillard. Ich pisma relatywizowały prawdę, pozostawiając teologię i filozofię w ruinie. Przerażało nas do szpiku kości to, że ich słowa były niemal identyczne z tymi, które wypowiadał papa Leo.
Załóżmy, że była to przypadkowa licentia poetycka. Jednakże, potraktowane dosłownie, miałoby to niepokojące konsekwencje. Po pierwsze, jeśli ktoś nie posiada prawdy, wszelki ludzki dyskurs upada. Platon i Arystoteles udowodnili to tysiąclecia temu w walce z sofistami. Co więcej, oznaczałoby to, że sam Kościół nie posiada już prawdy i musi „pokornie” szukać jej gdzie indziej. Ale co z apodyktycznymi słowami Naszego Pana: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”? Albo z nieomylnymi dogmatami Credo Nicejskiego? Albo z niepodważalnymi prawdami prawa moralnego? A co z prawdą o naturze ludzkiej, godności człowieka i prawach, które z niej wynikają? Wszystko to rozpuszcza się w kwasowości Kościoła synodalnego. A przynajmniej staje się przedmiotem niekończącej się „synodalnej debaty”. Ale gdyby tak było, czy nie mielibyśmy racji, czując się nieco nieswojo?
Następnie papa Leon XIV wprowadza niepokojące nowe grzechy. W przemówieniu o rzekomych apokaliptycznych konsekwencjach zmian klimatycznych, wprowadza nowe wykroczenie moralne: niesprawiedliwość klimatyczną. Czym ona jest? Jak może istnieć niesprawiedliwość klimatyczna? Ludzie są jedynymi podmiotami praw. Nawet gdyby dało się to wyjaśnić, faktem pozostaje, że papież rzymski ingeruje w kwestie roztropnego osądu, wyłącznej prerogatywy świeckich. Co więcej, wydaje się, że zagłębia się w kwestie, które najlepiej byłoby rozstrzygnąć za pomocą metod naukowych opartych na dowodach.
Niestety, jest tego więcej. Homilia papa Leona XIV wygłoszona podczas Jubileuszu Zespołów Synodalnych i Ciał Partycypacyjnych (weź głęboki oddech): „Musimy marzyć i budować Kościół bardziej pokorny; Kościół, który nie stoi triumfująco i nie pyszni się pychą… Kościół, który nie osądza, lecz staje się miejscem gościnnym dla wszystkich”.
Od czego zacząć? Czy Wikariusz Chrystusa (?) zamierza oskarżyć Kościół, który przez 2000 lat solidnie budował zachodnią cywilizację? Czy to oznacza, że męczennicy zostali oszukani, by dumnie poddać się sadystycznym egzekucjom za triumfującą, a nie jedynie „dziwaczną” wiarę?
Katolicy są zdezorientowani. Jeśli arogancją jest wspieranie Kościoła, który trwa niezłomnie, jaki wpływ może to mieć na świat? Czy według tego kryterium św. Piotr i św. Paweł zostaliby oskarżeni? Czy Kościół „zrobiony z pychy” oznacza, że odważne najazdy św. Atanazego i św. Leona Wielkiego były problematyczne i najlepiej o nich zapomnieć? Czy katolicy powinni ponownie rozważyć śmiałe deklaracje niezmiennej doktryny, że Kościół jest jedynym Kościołem, przez który wszyscy ludzie są zbawieni? Czy należy całkowicie porzucić przedsięwzięcie nawracania dusz? Jeśli Kościół ma przestać „osądzać”, czy musi porzucić wszystkie niezmienne zasady prawdy moralnej? Czyż Kościół nie był zawsze miejscem „gościnnym” dla wszystkich, ponieważ tylko on wita ludzi z każdego kontynentu i w każdym czasie, aby mogli uczestniczyć w zbawczej łasce Chrystusa? Czyż nie jest nietaktem sugerowanie, że słowa Biskupa Rzymu zdają się zagłuszać triumfalny i boski głos Chrystusa, naszego Zbawiciela?
A co z grupami, które weszły przez Drzwi Święte Roku Jubileuszowego, machając transparentami promującymi nieakceptowalne zachowania moralne? Skoro mamy być gościnni, dlaczego Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X nie zostało oficjalnie powitane na obchodach Jubileuszu? Czy, jak sami mówią, nie są mile widziani? Czy są tak naganni, że umykają „kontroli synodalnej”?
Do tego dochodzą niepokojące słowa jego Sekretarza Stanu, kardynała Parolina. Jego już nadszarpnięta reputacja (z powodu haniebnego porzucenia wiernych katolickich w Chinach) sprawia, że wszystkie jego osądy wydają się stronnicze. Jednak jego niedawne oświadczenie na temat kryzysu nigeryjskiego osiągnęło nowe szczyty orwellowskiej nowomowy . W swoim przemówieniu w Raporcie o pomocy dla Kościoła w nowej wolności religijnej oświadczył: Przemoc wobec chrześcijan w Nigerii nie jest konfliktem religijnym między muzułmanami a chrześcijanami, lecz raczej konfliktem społecznym, podobnym do sporów między pasterzami a rolnikami. Musimy również uznać, że wielu muzułmanów w Nigerii pada ofiarą tej samej nietolerancji. Są to grupy ekstremistyczne, które nie czynią rozróżnień w dążeniu do swoich celów. Uciekają się do przemocy wobec każdego, kogo postrzegają jako przeciwnika.
Ta absurdalna sytuacja sprawia wrażenie, że sekretarz stanu występuje teraz w roli rzecznika Hamasu. Prawda jednak, jak donosi Chris Jackson, ujawnia fakty przeczące kardynałowi: między styczniem 2023 a grudniem 2024 roku Nigeria doświadczyła fali przemocy o podłożu religijnym, zwłaszcza w północnych i centralnych regionach kraju. Uzbrojone grupy, takie jak Boko Haram i Prowincja Państwa Islamskiego Afryki Zachodniej (ISWAP), przeprowadziły skoordynowane ataki na kościoły, wioski i duchowieństwo w samych stanach Plateau i Benue, przesiedlając tysiące ludzi i zabijając setki, w tym ponad 11 000 chrześcijan, w tym 20 księży, w ciągu miesiąca następującego po inauguracji prezydenckiej w 2023 roku. Podczas Bożego Narodzenia 2023 roku, wspólne ataki lokalnych i zagranicznych bojowników pochłonęły prawie 300 ofiar śmiertelnych; w czerwcu 2025 roku, kolejnych 200 przesiedlonych chrześcijan zostało zamordowanych w Benue. Przywódcy kościelni opisują tę kampanię jako celową, dżihadystyczną strategię mającą na celu wydalenie ludności chrześcijańskiej. Zradykalizowani pasterze Fulani, wspierani przez islamistyczne milicje, kontynuują systematyczne ataki i przejmowanie ziemi. Doszło również do ataków na szkoły katolickie, takich jak atak na instytut chrześcijański w Makurdi w 2024 roku, gdzie oskarżenia o bluźnierstwo i morderstwa związane z czarami podsyciły przemoc. Dziesiątki duchownych zostało porwanych lub zabitych, a regionalna policja Hisbah nałożyła ograniczenia zgodne z szariatem w stanach północnych, ignorując prawo konstytucyjne.
Kardynał Parolin twierdzi jednak, że te islamskie prześladowania religijne są źle rozumiane. To po prostu „napięcia społeczne”. Jak jednak podsumował pan Jackson , „ten sam Watykan, który potrafi zidentyfikować „mikroagresje” wobec środowiska, nie rozpoznaje ludobójstwa na własnej owczarni. Kiedy krew męczenników woła z ziemi, Rzym słyszy jedynie „wołanie ziemi”. Santo Padre, modlimy się za Ciebie każdego dnia. Ale takie anomalie głęboko nas niepokoją i zniechęcają. Jak możemy iść naprzód? „Jeśli trąba zabrzmi niepewnie, któż będzie się przygotowywał do bitwy?” (1 Kor 15,52). Ojciec John A. Perricone Crisis Magazine – A Voice for the Faithful … / Un sacerdote fulmina los errores de prevost - …