Christopher.
9552

Czas sztyletników

Czas sztyletników
Redaktorzy Strażnic, Pobudek, Szczerbców i Ruchów, prosimy o wzory umierania za ojczyznę, — wtedy powiemy o was, że jesteście synami bohaterskiego narodu. Ale podli tchórze, knowający w ukryciu, a popychający ciemny lud na hańbę i śmierć szubieniczną, to bękarty, to dzieci hańby — przekleństwo wam! Narodzie! ocknij się póki czas, bo kiedy upodlone zbrodnie pokalają twoje oblicze, Bóg wyprze się ciebie — i zginiesz na wieki!.
Autorem cytowanego fragmentu był Józef Aleksander Miniszewski i zaryzykuję twierdzeniem, że -optymistycznie rachując- nawet 99 proc. polonistów i/lub historyków (nie mówiąc o innych, którzy takie informacje zdobywają hobbystycznie) nie potrafiłoby powiedzieć kim był ów jegomość i do jakich wydarzeń odnoszą się jego uwagi. Miniszewski był pisarzem i publicystą a zginął w pierwszych miesiącach powstania styczniowego, a dokładnie 2 maja 1863 r. zamordowany na werandzie własnego domu przy ulicy Rymarskiej 8.
Zamordowali go nie rosyjscy żołnierze lub nasłani przez nich skrytobójcy, zginął od trzech ciosów nożem zadanych przez sztyletników nasłanych na niego z rozkazu naczelnika Warszawy, powołującego się na wyrok Sądu Narodowego. Miał wtedy 42 lata, zostawił żonę z trojgiem dzieci, od wyroku, na mocy którego miał zostać zabity, podobno zaczęto się później odżegnywać, ale zabitemu życia to już nie przywróciło, jak i do dzisiaj niepoliczonej liczbie Polaków zamordowanych w tamtych latach tak samo jak Miniszewski.
Miniszewski zginął, bo miał czelność posiadać własny pogląd na sprawy narodowego interesu i inaczej widział drogę kraju do odzyskania niepodległości niż przedstawiciele spisku dążącego do zbrojnego powstania przeciw zaborcy. Co więcej swoim niepospolitym talentem pisarskim zaczął wspierać działania Aleksandra Wielopolskiego, psując tym samym robotę spiskowcom podburzającym mieszkańców stolicy i ziem Królestwa Polskiego do walki przeciw zaborcy. Stał na czele tych, którzy potępiali skrytobójcze mordy popełniane przez zakonspirowane grupy sztyletników, których działalność miała całkowicie zastraszyć i wyeliminować wpływy przeciwników ewidentnego szaleństwa jakim była wtedy zbrojna insurekcja nieuzbrojonych i niewyszkolonych powstańczych grup przeciw regularnej armii państwa carów.
Pisał m.in.: Warszawianie! tego was nieuczył Kiliński, to nie polska robota morderstwo, — oddajcie katowi i szubienicy tych bękartów, którzy podszywają się pod święte imię Polaków, a uczą, mordować zdradziecko, podle. Finał był taki, że Miniszewski sam zginął z rąk sztyletników, powstanie poniosło sromotną klęskę, jego skutki łatwe do zweryfikowania ale kto dzisiaj stoi na świeczniku sławy a kto tkwi w zapomnieniu nosząc na sobie brzemię tzw. „realisty” gotowego do „zginania karku przed każdą przemocą”? - Widać tak samo jak widać w jaki sposób oficjalna propaganda -i to niezależnie kto rządzi- opisuje zasługi innych „realistów” np. Dmowskiego a jak przedstawia sztyletników i bohaterów późniejszych „akcji ekspropriacyjnych”.
Coraz mniej "ciekawskich gałganów"
Przypominam systematycznie pewne przeszłe wydarzenia z naszej historii w głębokim przeświadczeniu, że to co się dzieje obecnie, bieżące wydarzenia polityczne, postawy, światopoglądy, idee etc. albo mają swoje zakorzenienie w tejże przeszłości albo wynikają z czegoś przeciwnego tj. z kompletnej niewiedzy historycznej.
Wydaję się, że najczęstszym przypadkiem jest jednakże pewien amalgamat obu tych przyczyn, który sprowadza się do poloru wiedzy i wybiórczego traktowania przeszłych wydarzeń dla uzasadniania swoich poglądów i celów politycznych. Nie chciałbym nikomu czynić zarzutu z niewiedzy, bom i sam nie bez winy, zarzutem jest jednakże ewidentna niechęć większości do poszukiwania racji po różnych stronach politycznego sporu, także w odniesieniu do przeszłości co niestety fatalnie odbija się w poziomie prowadzonych sporów politycznych, a także w dominujących obecnie sposobach rozumienia takich pojęć jak patriotyzm, racja stanu, obowiązki obywatelskie czy po prostu elementarna sprawiedliwość.
Dla przykładu - o czym piszę zresztą po raz kolejny - 11 października minęła pierwsza rocznica ogłoszenia arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego świętym kościoła katolickiego, co nie tylko wiernym, ale nawet duchownym i hierarchom jakby umknęło uwadze, gdyż w tym czasie gros uwagi było skierowane na obchody kolejnego dnia papieskiego. Jestem wbrew opiniom niektórych kolegów konserwatystów przekonany o świętości "polskiego papieża", ale czy takie zachowania nie sprawiają wrażenia, jakby wołając o Jego beatyfikację, nie zapomnieliśmy jednocześnie o tych, którzy już są świętymi i mają nam też sporo do powiedzenia swoim życiem, przykładem i nauczaniem.
Ale czy abp. Feliński, przysłany przez cara i ewidentnie podpadający pod kryteria tzw. "realisty" miał kiedykolwiek w dawnej Polsce i czy ma także w dzisiejszej Polsce jakiekolwiek szanse na - nie tyle nawet uznanie - ale chociażby na zrozumienie? Niektóre osoby - co piszę z doświadczenia - przykładowo do dzisiaj nie uznają autorytetu abp. Nycza tylko dlatego, że w ich przekonaniu jest on tym, który zajął stanowisko należne - w ich mniemaniu jedynemu godnemu tego zaszczytu - abp. Wielgusowi.
Zresztą przykładów takich można mnożyć, by wziąć chociażby niedawną publikację "Rzeczpospolitej" a omawiającą pewnego rodzaju skandalik jaki wywołała wypowiedź znanego rabina i zarazem izraelskiego polityka, przyrównującego gojów do bydła i podnóżka Izraelitów. Większość salonu, która w ogóle śmiała dostrzec ten niewygodny fakt zachowuje się jakby ów incydent był wynikiem jednostkowej szajby konkretnego człowieka a nie chce zauważyć, że sporo wybitnych nazwisk w samej jednej naszej ojczyźnie do dnia dzisiejszego nie jest znana tylko dlatego, że mieli w swoim życiorysie jakąś uwagę nt. wykładni Talmudu, prowadzonych właśnie w takim kierunku, który objaśnił swoim rozmówcom rabin Owadia Josef.
Kilka osób z humanistycznym a nawet polonistycznym wykształceniem, które przepytałem w ramach prywatnego mini-badania opinii publicznej nie potrafiło mi nic powiedzieć np. nt. tak znanego w swoim czasie pisarza jak Teodor Jeske-Choiński, zapewne Dmowskiemu a może nawet Piaseckiemu wybaczono by "realizm", gdyby nie jeden niewybaczalny zarzut: antysemityzm.
Dzisiaj na prawicy podajemy sobie definicję antysemity jako nie tego kto nie lubi Żydów, ale tego kogo nie lubią Żydzi. Jest w tym sporo prawdy, ale warto przypomnieć, że jeszcze nieco inną definicję przytoczył swego czasu właśnie Jeske-Choiński, który przedstawił ten problem w następujący sposób: "Antysemitami nazywa Juda takich >>ciekawych gałganów<<", którzy "wtykają nos w mądre księgi żydowskie, co rozpatrują się uważnie w historii żydów, w ich działalności w stosunku do innowierców i wywąchiwują, wydobywają na wierzch „przemądre” tajemnice żydowskie...".
Od nocy listopadowej do dni majowych
Ale zostawiając Żydów – bo nie wątpię, że przypadek rabina Owadi Josefa zostanie szczegółowo rozebrany przez innych prawicowych publicystów- wypada zapytać, czy takich "ciekawskich gałganów" nie lubią jedynie rabini, bo jak inaczej nazwać zjawisko publicystycznej orkiestry, która jak na hasło powstaje zawsze wtedy kiedy ktoś odważy się zakwestionować np. ustalenia Okrągłego Stołu z jednej lub zasadność Powstania Warszawskiego z drugiej strony, wielkość Marszałka Piłsudskiego z jednej, wielkość prezydenta Wałęsy z drugiej a wielkość śp. prezydenta Kaczyńskiego z trzeciej strony itp. itd.
Kazuistyka, żonglowanie faktami i ewidentnymi kłamstwami, mieszanie legend z rzeczywistością jest wtedy na porządku dziennym i taką papkę dostaje do przetrawienia przeciętny wyborca, który ani nie ma czasu ani zdolności ku temu aby te sprawy samodzielnie rozstrzygnąć.
Dla przykładu doskonale wiemy, że w katastrofie smoleńskiej zginęło kilku generałów i taki przypadek, w którym tylu generałów zginęło jednego dnia uznano powszechnie za wyjątkowy w naszej historii jeśli nie historii świata. Tymczasem wcale nie jest wielką tajemnicą, że w ciągu jednej nocy zwanej nocą listopadową ówcześni „sztyletnicy”, czyli polscy spiskowcy-powstańcy zamordowali sześciu generałów Królestwa Polskiego (generała Hauke zamordowano na oczach żony i dzieci, zamordowany został także jeden z najzdolniejszych ówczesnych polskich generałów – 38-letni wtedy gen. Stanisław Trębicki), przy czym jedyną winą tych generałów było to, że nie byli wtajemniczeni w spisek i nie wyrazili z miejsca zgody na przystąpienie do powstania (czterech innych polskich generałów warszawski tłum zlinczował 15 sierpnia 1831).
Bohaterem do naśladowania jest za to dla dzisiejszej młodzieży podporucznik Wysocki, o którym gen. Ludwik Bogusławski powiedział, że Takiemu … rewolucje robić i gęsi wodzić, a nie pułk rekrucki do boju hartować. A co powiedzieć o czystkach w wojsku po zamachu majowym, kiedy to zrezygnowano z usług takich generałów jak: Januszajtis (jeden z najmłodszych generałów, przeniesiony do rezerwy w 40 roku życia zajął się hodowlą bydła), Sikorski, Kukiel, obaj Hallerowie, wiceadmirał Porębski, kontradmirał Zwierkowski i wielu innych, o których Piłsudski już 23 maja 1926 roku powiedział, że moimi wrogami są generałowie zdemoralizowani i stronniczy a tak naprawdę nie chodziło ani o demoralizację ani o stronniczość tylko o brak spolegliwości wobec niego.
Trzebienie najwyższej kadry oficerskiej po maju przybrało ogromne rozmiary dość powiedzieć, że z czterech generałów broni sprzed zamachu, dwa lata później nie ostał się żaden, zaś ogólna liczba generałów wynosiła w 1928 r. 81 osób czyli o 62 mniej niż cztery lata wcześniej, w tej liczbie mieścił się także zamordowany generał Zagórski. Polskie wojsko w drugiej połowie lat 30-tych ub. wieku z pewnością przedstawiałoby sobą całkowicie inną, dużo wyższą jakość, gdyby o jego szkoleniu i kierunkach modernizacji decydowali tacy oficerowie jak owi usunięci, których sam Piłsudski w "Głosie Narodu" z października 1926 określił już nie jako „zdemoralizowanycyh i stronniczych”, ale jako „niewygodnych fachowców i krytyków”.
....i do „Niedzieli”
Tymczasem wystarczy poczytać chociażby ostatni numer tygodnika katolickiego "Niedziela", a tam najpierw bite dwie strony produkuje się ze swoimi teoriami kandydat na prezydenta Warszawy Romuald Szeremietiew (zobacz replikę: Demokracja na dwoje wróży) pozujący na drugiego majora Starzyńskiego przedwojennego etatysty, symbol tzw. pierwszej brygady gospodarczej, cytując trzeba czy nie trzeba -kogóż by innego- Marszałka Piłsudskiego oraz dowodzący, że Warszawa dwa razy zatrzymała zagrożenie "dla całego kontynentu" tj. w 1920 i 1944.
Według doktora habilitowanego Szeremietiewa, gdyby nie Powstanie Warszawskie w 1944 r. i "gdyby Stalin nie musiał czekać", to "nie ulega wątpliwości, że całe Niemcy znalazłyby się w rękach sowieckich". Z tego wynika, że walcząc z Niemcami w Warszawie powstańcy ocalili.... Niemcy, co więcej - według profesora to nawet dobrze.
Ledwo kończą się tego typu wywody Starzyńskiego-bis a na kolejnych dwóch stronicach króluje kolejny uczony doktor, tym razem Józef Szaniawski, który niedługo ani chybi zostanie okrzyknięty wybitnym publicystą katolickim. Ten zapewne nie mogąc przeboleć, że tegoroczny konkurs szopenowski wygrała Rosjanka wysmażył tekst o Szopenie, opatrując go cytatem z mistrza, który po klęsce powstania listopadowego miał rzec ..Ach, czemuż choć jednego Moskala zabić nie mogłem!. Jak na tygodnik katolicki zaiste mocna rzecz.
Okładka owego numeru tygodnika odsyła do lektury inwokacyjnym tytułem "Lasy państwowe racz zachować, Panie", który to sam tytuł budzi co najmniej podwójne zażenowanie. A do tego felieton redakcyjny ks. Ireneusza Skubisia, w którym ksiądz redaktor w każdym zdaniu poucza, że należy uzdrawiać, porządkować, naprawiać i w ogóle dobrze robić tylko ani razu nie napisze na czym miałoby to w praktyce wyglądać. No, może jedna rada jest bardziej konkretna tzn. ta, w której ksiądz Skubiś tłumaczy, że rządzący powinni tak troszczyć się o nasz kraj jak o swoje kraje troszczą się Sarkozy i Merkel "i nie bać się opinii innych (np. W.Putina)", bo jak widać dzień bez pokazania złego ruska jest dla patrioty dniem straconym.
To nie my to oni...
Po zamordowaniu pracownika poselskiego biura w Łodzi ton niektórych komentarzy świadczył, jakby ich autorzy historię Polski datowali od -najpóźniej- dnia, w którym pewna aktorka ogłosiła "skończenie się komunizmu". Inni pozujący na bardziej spostrzegawczych dokonali odkrycia analogii pomiędzy tym mordem a zamordowaniem prezydenta Narutowicza w grudniu 1922 r.
Za endecję ma obecnie robić PO z Palikotem i Niesiołowskim na czele, zaś Nałęcz awansował prawie na Strońskiego z jego słynnym "Ciszej nad ta trumną". Ale Stroński pisząc przed zamachem na Narutowicza artykuł pt. "Usunąć tę zawadę" miał zapewne taką samą intencję namawiania do mordu jak ci, którzy przed katastrofą w Smoleńsku pokpiwali "jaki prezydent taki zamach" etc.
Ale w tym wariactwie jest metoda taka sama jaka od lat przyświeca niektórym bezczelnym rodakom rabina Owadi Josefa, którzy każdego nawet literata-prześmiewcę, który przed wojną popełnił jakąś satyrę lub anegdotę (vide niegdysiejsza publikacja "GW" o Kornelu Makuszyńskim) gotowi uznawać odpowiedzialnym za holocaust. Tym sposobem największym "mordercą" Żydów wśród pisarzy jest zapewne Julian Ursyn Niemcewicz, autor powiastki pt. „Rok 3333 czyli Sen niesłychany”, w której Warszawa nazywa się ….Moszkopolis.
W przedmowie wydania z 1911 r. napisano nawet, że ...mimo ucieszności tej powiastki treść jej krotochwilna każdemu człowiekowi głębiej myślącemu nasunie niejedną myśl poważniejszą... co już samo w sobie może niektórym wystarczyć za współudział w późniejszym mordowaniu. W ten sposób każde nawet w ogóle lub nieistotnie powiązane ze sobą wydarzenia da się przedstawić jako ciąg zdarzeń przyczynowo-skutkowych, a skoro tak to i na odwrót da się zaprzeczyć nawet najbardziej prawdopodobnym zależnościom.
Dlatego też zawodnicy i kibice PiS-u każde zdarzenie, każde zdanie gotowi wskazać jako dowód nawoływania do mordu i zbrodnię przeciwko ludzkości tj. ludzkości uosabianej jako PiS a zawodnicy i kibice PO to samo zdarzenie i dokładnie tę samą wypowiedź równie gładko czynią zarzutem dla politycznych przeciwników.
Dzisiejsze "Strażnice", "Pobudki", "Szczerbce" i "Ruchy" tworzą według wszelkiego prawdopodobieństwa taką sama obłąkańczą atmosferę, która towarzyszyła niegdyś naszym przodkom, bo metody co do zasady są takie same. Jeżeli spod pióra pewnego naczelnego poważnej gazety dowiadujemy się, że pracownik poselskiego biura w Łodzi "zginął w zastępstwie Kaczyńskiego", a inni nagle dostrzegają takie coś jak psychologiczny efekt przeniesienia, czy - o zgrozo - PRESJĘ, (chociaż wcześniej w wiadomej sytuacji śladu presji nie widzieli), to czy nie mamy do czynienia ze zwykłą grą i dobieraniem faktów pod kątem z góry założonej hipotezy.
Mam przed sobą kolejny wywiad z p. Elżbietą Królikowską-Avis, która ewidentnie awansowała do "szpicy" polskiego dziennikarstwa, w którym to wywiadzie pani Królikowska-Avis opowiada jak to media są stronnicze i krytykują głównie PiS oraz Kaczyńskiego.
Ale już na pytanie o jakiś ewidentny wyskok Kaczyńskiego, pani dziennikarka odpowiada: jestem dziennikarką niezależną i odmawiam komentowania słów czy poczynań opozycji. No to już teraz wiemy, aby przypadkiem nie krytykować SLD, Leppera ale najbardziej oczywiście Kaczyńskiego, bo jak wyjaśniła niedorozwiniętym tubylcom światła pani dziennikarka, dziennikarze niezależni w "starych demokracjach" działają ramię w ramię z opozycją, ze związkami zawodowymi, organizacjami pozarządowymi.
Ci, którzy tego nie robią uprawiają dziennikarstwo „dworskie” vel „establishmentowe”. A pomyśleć, że tyle lat człowiek naiwnie myślał, że w tym wszystkim chodzi o prawdę, niezależnie czy byliby to rządzący czy opozycja.
Deklaracja bałamucka
Zanim prezes Kaczyński wyjechał do Szczecina, aby tamtejszemu ludowi ogłosić, że upadek gospodarki morskiej to jedna z największych win polskiego liberalizmu", zdążył jeszcze podpisać tzw. deklarację łódzką, której skuteczność uwarunkował jednakże koniecznością zwolnienia jednego z doradców prezydenta Komorowskiego, a konkretnie prof. Nałęcza.
Kaczyński doskonale wie, że Komorowski nie może pozwolić sobie na zajęcie przez prezesa PiS-u nieformalnego stanowiska kadrowego swojej kancelarii i Nałęcza nie zwolni i właśnie o to chodzi, gdyż będzie to stanowiło kolejną wymówkę do trajlowania w stylu: "my chcieliśmy ale widzicie oni się nie zgadzają...". Ale to też już było.
Otóż Paweł Popiel nawiązując do dzieła ks. Waleriana Kalinki nt. Sejmu Wielkiego opisał próbę pogodzenia się dwóch dominujących wtedy stronnictw: jednego prorosyjskiego i drugiego mieniącego się patriotycznym. Przedstawiciele owych stronnictw postanowili spotkać się aby podjąć ostateczną próbę porozumienia się i połączenia sił w celu ratowania kraju. Tak to opisuje dziewiętnastowieczny pisarz i polityk Popiel:
Czy w złej czy w dobrej wierze, wywołano konferencyą, ani wiem, ani przesądzać mogę, ale zagaił biskup Kossakowski słowy: Wszyscy, jak tu jesteśmy, kochamy zarówno Ojczyznę i chcemy ją ratować; my rozumiemy, że to się uda tylko z pomocą Imperatorowej, wy własnym ufacie siłom. Dobrze, jeżeli się mylimy, to stanowczo zrywamy z Rosyą, dróg i przekonań zrzekamy się swoich, ale pod jednym warunkiem: to jest wypowiedzenia natychmiast wojny imperatorowej, pospolite ruszenie, walka na śmierć i życie. — Na to Ignacy Potocki: Kraj do wojny nieprzygotowany, aukcya wojska na papierze, z Prusami należy się wprzód porozumieć, na los szalonego kroku Ojczyzny przyszłości puszczać nie można. Odpowiedzieli Ankwicz i Kossakowski: kiedy nie, to nie, jeżeli zaraz powstawać nie chcecie czy nie możecie, to my do naszych dróg i praktyk wracamy. Tak się skończyło to rokowanie.
I taki też -moim zdaniem, tj. publicysty - według definicji pani red. Avis- establishmentowego i dworskiego - będzie finał akcji rozpoczętej tzw. "deklaracją łódzką".
Christopher.
Biały Jeleń 2013-11-20 12:13:17
Zdrajców i Judaszów się zabija, albo zabija ich sumienie.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Uważaj, aby nie przyszła kryska na Matyska.
Christopher.
warszawski tłum zlinczował 15 sierpnia 1831).
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
W Polsce łatwo żydostwo umiało podburzyć motłoch.
Kto został odznaczony przez cara po upadku powstania styczniowego? Czyż nie zastępca Traugutta, który dokonywał zakupu broni w Anglii, jak się poóżniej okazało nie dla powstańców tylko Rosjan. I Anglia i Rosja były zadwolone.

Żydzi a Powstanie Styczniowe …Więcej
warszawski tłum zlinczował 15 sierpnia 1831).
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
W Polsce łatwo żydostwo umiało podburzyć motłoch.
Kto został odznaczony przez cara po upadku powstania styczniowego? Czyż nie zastępca Traugutta, który dokonywał zakupu broni w Anglii, jak się poóżniej okazało nie dla powstańców tylko Rosjan. I Anglia i Rosja były zadwolone.


Żydzi a Powstanie Styczniowe i jego planowo antypolski wymiar
myslnarodowa.wordpress.com/…/zydzi-powstanie…
7 więcej komentarzy od Christopher.
Christopher.
Dla przykładu doskonale wiemy, że w katastrofie smoleńskiej zginęło kilku generałów i taki przypadek, w którym tylu generałów zginęło jednego dnia uznano powszechnie za wyjątkowy w naszej historii jeśli nie historii świata. Tymczasem wcale nie jest wielką tajemnicą, że w ciągu jednej nocy zwanej nocą listopadową ówcześni „sztyletnicy”, czyli polscy spiskowcy-powstańcy zamordowali sześciu …Więcej
Dla przykładu doskonale wiemy, że w katastrofie smoleńskiej zginęło kilku generałów i taki przypadek, w którym tylu generałów zginęło jednego dnia uznano powszechnie za wyjątkowy w naszej historii jeśli nie historii świata. Tymczasem wcale nie jest wielką tajemnicą, że w ciągu jednej nocy zwanej nocą listopadową ówcześni „sztyletnicy”, czyli polscy spiskowcy-powstańcy zamordowali sześciu generałów Królestwa Polskiego (generała Hauke zamordowano na oczach żony i dzieci, zamordowany został także jeden z najzdolniejszych ówczesnych polskich generałów – 38-letni wtedy gen. Stanisław Trębicki), przy czym jedyną winą tych generałów było to, że nie byli wtajemniczeni w spisek i nie wyrazili z miejsca zgody na przystąpienie do powstania (czterech innych polskich generałów warszawski tłum zlinczował 15 sierpnia 1831).
Bohaterem do naśladowania jest za to dla dzisiejszej młodzieży podporucznik Wysocki, o którym gen. Ludwik Bogusławski powiedział, że Takiemu … rewolucje robić i gęsi wodzić, a nie pułk rekrucki do boju hartować.
Christopher.
Pisał m.in.: Warszawianie! tego was nieuczył Kiliński, to nie polska robota morderstwo, — oddajcie katowi i szubienicy tych bękartów, którzy podszywają się pod święte imię Polaków, a uczą, mordować zdradziecko, podle. Finał był taki, że Miniszewski sam zginął z rąk sztyletników, powstanie poniosło sromotną klęskę, jego skutki łatwe do zweryfikowania ale kto dzisiaj stoi na świeczniku sławy …Więcej
Pisał m.in.: Warszawianie! tego was nieuczył Kiliński, to nie polska robota morderstwo, — oddajcie katowi i szubienicy tych bękartów, którzy podszywają się pod święte imię Polaków, a uczą, mordować zdradziecko, podle. Finał był taki, że Miniszewski sam zginął z rąk sztyletników, powstanie poniosło sromotną klęskę, jego skutki łatwe do zweryfikowania ale kto dzisiaj stoi na świeczniku sławy a kto tkwi w zapomnieniu nosząc na sobie brzemię tzw. „realisty” gotowego do „zginania karku przed każdą przemocą”? - Widać tak samo jak widać w jaki sposób oficjalna propaganda -i to niezależnie kto rządzi- opisuje zasługi innych „realistów” np. Dmowskiego a jak przedstawia sztyletników i bohaterów późniejszych „akcji ekspropriacyjnych”.
Coraz mniej "ciekawskich gałganów"
Christopher.
Co więcej swoim niepospolitym talentem pisarskim zaczął wspierać działania Aleksandra Wielopolskiego, psując tym samym robotę spiskowcom podburzającym mieszkańców stolicy i ziem Królestwa Polskiego do walki przeciw zaborcy. Stał na czele tych, którzy potępiali skrytobójcze mordy popełniane przez zakonspirowane grupy sztyletników, których działalność miała całkowicie zastraszyć i wyeliminować …Więcej
Co więcej swoim niepospolitym talentem pisarskim zaczął wspierać działania Aleksandra Wielopolskiego, psując tym samym robotę spiskowcom podburzającym mieszkańców stolicy i ziem Królestwa Polskiego do walki przeciw zaborcy. Stał na czele tych, którzy potępiali skrytobójcze mordy popełniane przez zakonspirowane grupy sztyletników, których działalność miała całkowicie zastraszyć i wyeliminować wpływy przeciwników ewidentnego szaleństwa jakim była wtedy zbrojna insurekcja nieuzbrojonych i niewyszkolonych powstańczych grup przeciw regularnej armii państwa carów.
Christopher.
Zamordowali go nie rosyjscy żołnierze lub nasłani przez nich skrytobójcy, zginął od trzech ciosów nożem zadanych przez sztyletników nasłanych na niego z rozkazu naczelnika Warszawy, powołującego się na wyrok Sądu Narodowego. Miał wtedy 42 lata, zostawił żonę z trojgiem dzieci, od wyroku, na mocy którego miał zostać zabity, podobno zaczęto się później odżegnywać, ale zabitemu życia to już nie …Więcej
Zamordowali go nie rosyjscy żołnierze lub nasłani przez nich skrytobójcy, zginął od trzech ciosów nożem zadanych przez sztyletników nasłanych na niego z rozkazu naczelnika Warszawy, powołującego się na wyrok Sądu Narodowego. Miał wtedy 42 lata, zostawił żonę z trojgiem dzieci, od wyroku, na mocy którego miał zostać zabity, podobno zaczęto się później odżegnywać, ale zabitemu życia to już nie przywróciło, jak i do dzisiaj niepoliczonej liczbie Polaków zamordowanych w tamtych latach tak samo jak Miniszewski.
Miniszewski zginął, bo miał czelność posiadać własny pogląd na sprawy narodowego interesu i inaczej widział drogę kraju do odzyskania niepodległości niż przedstawiciele spisku dążącego do zbrojnego powstania przeciw zaborcy.
Christopher.
Skutki dla polskiego narodu były opłakane. Bardzo skwapliwie na naszych nieszczęściach narodowych i przegranych powstaniach korzystali żydzi. Czy dzisiaj nie jesteśmy świadkami tego samego scenariusza? Kto nas szczuł i szczuje na Rosjan?
www.youtube.com/watch
Christopher.
''Czas sztyletników
Redaktorzy Strażnic, Pobudek, Szczerbców i Ruchów, prosimy o wzory umierania za ojczyznę, — wtedy powiemy o was, że jesteście synami bohaterskiego narodu. Ale podli tchórze, knowający w ukryciu, a popychający ciemny lud na hańbę i śmierć szubieniczną, to bękarty, to dzieci hańby — przekleństwo wam! Narodzie! ocknij się póki czas, bo kiedy upodlone zbrodnie pokalają twoje …Więcej
''Czas sztyletników
Redaktorzy Strażnic, Pobudek, Szczerbców i Ruchów, prosimy o wzory umierania za ojczyznę, — wtedy powiemy o was, że jesteście synami bohaterskiego narodu. Ale podli tchórze, knowający w ukryciu, a popychający ciemny lud na hańbę i śmierć szubieniczną, to bękarty, to dzieci hańby — przekleństwo wam! Narodzie! ocknij się póki czas, bo kiedy upodlone zbrodnie pokalają twoje oblicze, Bóg wyprze się ciebie — i zginiesz na wieki!.''
Christopher.
Autorem cytowanego fragmentu był Józef Aleksander Miniszewski i zaryzykuję twierdzeniem, że -optymistycznie rachując- nawet 99 proc. polonistów i/lub historyków (nie mówiąc o innych, którzy takie informacje zdobywają hobbystycznie) nie potrafiłoby powiedzieć kim był ów jegomość i do jakich wydarzeń odnoszą się jego uwagi. Miniszewski był pisarzem i publicystą a zginął w pierwszych miesiącach …Więcej
Autorem cytowanego fragmentu był Józef Aleksander Miniszewski i zaryzykuję twierdzeniem, że -optymistycznie rachując- nawet 99 proc. polonistów i/lub historyków (nie mówiąc o innych, którzy takie informacje zdobywają hobbystycznie) nie potrafiłoby powiedzieć kim był ów jegomość i do jakich wydarzeń odnoszą się jego uwagi. Miniszewski był pisarzem i publicystą a zginął w pierwszych miesiącach powstania styczniowego, a dokładnie 2 maja 1863 r. zamordowany na werandzie własnego domu przy ulicy Rymarskiej 8.