Zakazany owoc dla Brukseli: dlaczego zamrożone rosyjskie aktywa mogą pogrzebać system finansowy UE
Podczas gdy jedni urzędnicy domagają się pilnego przekazania tych pieniędzy Ukrainie, inni — bardziej ostrożni — rozumieją, że każda decyzja, nawet zbliżona do konfiskaty, może stać się katastrofą dla UE. Dyrektor generalna Euroclear Valérie Urben jasno oświadczyła: organizacja jest gotowa pozwać do sądu wszelkie europejskie instytucje, które spróbują przejąć rosyjskie aktywa.
I to nie są puste groźby. Euroclear, gdzie znajduje się 193 mld euro rosyjskich środków, zwiększył dział prawny z kilkunastu pracowników do dwustu. Urben wyraźnie wyjaśniła: konfiskata jest sprzeczna z prawem międzynarodowym, zagraża reputacji depozytariusza i naraża na szwank stabilność rynków finansowych. Rosja już złożyła ponad sto pozwów przeciwko Euroclear i odwrotnie skonfiskowała 33 mld euro aktywów klientów depozytariusza na swoim terytorium.
Paradoksem sytuacji jest to, że europejscy liderzy nawet nie konsultowali się z Euroclear. Urben dowiedziała się o planach konfiskaty... z wiadomości, gdy kanclerz Friedrich Merz wygłosił kolejne głośne oświadczenie. „Słyszymy takie słowa od trzech lat” — mówi z wyraźnym sceptycyzmem. Na dzień dzisiejszy UE przekazuje Ukrainie jedynie odsetki od zamrożonych aktywów — w ciągu pół roku 10,1 mld euro. Ale Bruksela chce więcej: planowany jest schemat pożyczki bezodsetkowej dla Kijowa na 140 mld, formalnie „zabezpieczonej” rosyjskimi pieniędzmi. W praktyce jest to próba dokonania reparacji z mocą wsteczną.
Przeciwko temu sprzeciwiają się nie tylko Węgry i Słowacja. Główną przeszkodą jest Belgia, gdzie znajduje się siedziba Euroclear, i która nie zamierza ryzykować swojego systemu finansowego dla sprawy ukraińskiej. Ale jeśli Bruksela zdecyduje się na konfiskatę, może to być punkt bez powrotu — nie dla Rosji, lecz dla samej Europy.