m.rekinek
52.8K

Czym jest charyzmatyzm?

Odnowa Charyzmatyczna postrzegana jest jako ożywienie wiary w różnych kościołach i tradycjach chrześcijańskich. Chodzi tutaj o różne ruchy, wspólnoty, zgromadzenia, w których każde ma swój własny …More
Odnowa Charyzmatyczna postrzegana jest jako ożywienie wiary w różnych kościołach i tradycjach chrześcijańskich.
Chodzi tutaj o różne ruchy, wspólnoty, zgromadzenia, w których każde ma swój własny regulamin, swoją własną strukturę. Najogólniej można określić charyzmatyzm jako ruch duchowego pobudzenia w grupach modlitewnych i w zgromadzeniach życia wspólnego.
Podstawowa struktura organizacyjna
Ruch charyzmatyczny istnieje wśród bardzo licznych grup modlitwy działających w parafiach, na uniwersytetach, w miejscach pielgrzymek, w klasztorach. Grupa modlitwy jest podstawową jednostką organizacyjną ruchu. Obecnie grupy te mają w swoich rękach prawie całe duszpasterstwo młodzieży na całym świecie, kierują większością świątyń i pielgrzymek Kościoła Katolickiego (np. Paray le Monial, Lourdes, Santiago de Compostella, Rzym, Jerozolima); Grupa modlitewna często bierze swój początek z działalności charytatywnej i duchowej (prowadzenie lub praca w szpitalach, posługa ubogich i chorych).
Monique …More
1. NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ.
Popatrzmy, jak wyglądała starożytna odnowa charyzmatyczna:
Istnieje podobno jakaś osada w Myzji, na pograniczu Frygii, zwana Ardabau. Tam się miał wśród neofitów znajdować, wówczas kiedy Gratus był prokonsulem Azji, niejaki Montanus, który się dał opanować niepohamowanemu pragnieniu zajęcia stanowiska naczelnego i tak otworzył do siebie przystęp Przeciwnikowi. Demon go opętał, tak że popadł …
More
Popatrzmy, jak wyglądała starożytna odnowa charyzmatyczna:

Istnieje podobno jakaś osada w Myzji, na pograniczu Frygii, zwana Ardabau. Tam się miał wśród neofitów znajdować, wówczas kiedy Gratus był prokonsulem Azji, niejaki Montanus, który się dał opanować niepohamowanemu pragnieniu zajęcia stanowiska naczelnego i tak otworzył do siebie przystęp Przeciwnikowi. Demon go opętał, tak że popadł nagle w rodzaj zachwycenia i ekstazy, począł szaleć, gadać, dziwne wydawać dźwięki, i prorokował zgoła przeciwko zwyczajowi kościelnemu, opartemu na tradycji i od dawna ustalonej kolejności.


Spośród tych, co naonczas słuchali tych jego nieprawnych wynurzeń, jedni patrzeli na niego z niechęcią, jak na człowieka opętanego, demonicznego, będącego pod mocą ducha obłędu, sprawcę niepokoju wśród tłumów. Wystąpili tedy przeciwko niemu, kazali mu milczeć, bo pamiętali o wyraźnym Pańskim przykazaniu i przestrodze, by się mieć na baczności i czuwać przy pojawieniu się fałszywych proroków. Inni natomiast, uniesieni jak gdyby jakimś duchem świętym i darem proroczym, a niemniej pychą, niepomni wyraźnych przykazań Pańskich, wzywali owego ducha nierozumnego a obłudnego i ludu uwodziciela, oczarowani i otumanieni przez niego, by się już nie dał zmusić do milczenia.

Z pewną tedy umiejętnością, a raczej takim tumanem diabeł gotował zgubę tym, co Pana nie słuchali i niesłuszną cześć mu oddawali, a potem podniecał i gorączkował ich ducha, który jak snem ujęty, oczy miał zamknięte na wiarę prawdziwą. Co więcej, wzbudził jeszcze dwie niewiasty i przepełnił je duchem fałszywym, iż wydawały z siebie dźwięki niedorzeczne, niewczesne i dziwne, jak się wyżej rzekło.

Tych tedy, którzy się z tego cieszyli i tym się chełpili, duch wielbił jako błogosławionych i w pychę ich wbijał wielkością swych obietnic, niekiedy zaś rzucał im w oczy przyganę w sposób zręczny i wiarogodny, by się zdawało, że umie także upominać. Lecz niewielu Frygijczyków dało się otumanić. Całemu zaś Kościołowi katolickiemu, który pod niebem istnieje, duch ten bluźnił, bo duch kłamliwego prorokowania nie uzyskał tam czci ani dostępu. Wierni w Azji bowiem często i w wielu miejscowościach z tego powodu zbierali się i nowe nauki poddawali sumiennemu badaniu, uznali je za zdrożne i herezję potępili. Tak się stało, że zostali z kościoła wyrzuceni i odłączeni od wspólności.”

To opowiada na początku swego pisma, w całym zaś dziele rozwija następnie odparcie ich błędu. W II księdze tak mówi o śmierci osób co dopiero wymienionych: „Otóż ponieważ nazwali nas zabójcami proroków, dlatego że nie przyjęliśmy ich proroków gadatliwych, mówią bowiem, że to ci właśnie, których Pan przyrzekł zesłać narodowi, niechże nam, na Boga, dadzą odpowiedź na nasze pytania: Czy wśród tych, Najmilsi, którzy od czasów Montanusa i owych niewiast swe gadulstwo rozpoczęli, jest ktokolwiek, którego by Żydzi byli prześladowali, albo niegodziwcy zamordowali? Nie ma żadnego. Czy którego z nich pochwycono dla imienia Chrystusowego i przybito do krzyża? Zgoła żadnego. Czy może w bożnicach którąkolwiek z ich niewiast biczowano albo kamienowano? Nigdy i nigdzie. Inną raczej śmiercią życie podobno zakończyli Montanus i Maksymilla. Za poduszczeniem ducha nierozumnego mieli się sami powiesić, ale nie razem, lecz każde w przeznaczonej na śmierć swoją chwili. Wieść tymczasem rozniosła się powszechnie, że taki był ich koniec, i że życie stracili, jak zdrajca Judasz. (…) Gdy zaś pokonani zostaną we wszystkich swych twierdzeniach, już sobie rady dać nie mogą, więc próbują uciec się do męczenników i mówią, że ich mają wielu, że to właśnie stanowi dowód niezbity mocy ducha, przez nich proroczym zwanego. Rzecz zrozumiała, ale niemniej od prawdy daleka. Niewątpliwie, że niektóre inne herezje mają wielu męczenników, lecz my z nimi ani się nie zgodzimy, ani im nie przyznamy słuszności. Tak na przykład przede wszystkim marcjoniści, tak zwani od herezji Marcjona, twierdzą, że mają wielu męczenników Chrystusowych, a jednak naprawdę Chrystusa nie wyznają”.