Kim byli "ojcowie" SW2 - i kim są ich Ofiary?!

9 kręgów piekła wg. Dante

Może ten wykład zmusi niektórych chociaż do przemyślenia

czy różowe okulary to dobry pomysł na

szukanie dróg Zbawienia


Stała Instrukcja Alta Vendita – Masoneria w Watykanie

Alta Vendita – Masoneria i przewrót w Kościele …

Transkrypcja przemówienia wygłoszonego na Fatimskiej Konferencji Pokoju w Rzymie, październik 2001
To przemówienie będzie krótkim exposé na temat XIX-wiecznego dokumentu masońskiego
“Stała Instrukcja Alta Vendita” [Permanent Instruction of Alta Vendita], który nakreślił plan pomocy w zrozumieniu tego czym jest “diaboliczna dezorientacja wyższej hierarchii”, o czym mówiła s. Łucja. Uważam, że “Stała Instrukcja” tłumaczy pochodzenie tej diabolicznej dezorientacji.

Alta Vendita była najwyższą lożąCarbonari [Karbonariusze], włoskiego tajnego stowarzyszenia powiązanego z masonerią, i obie potępił Kościół Katolicki [1]. Jezuita E Cahill w książce “Masoneria i ruch antychrześcijański” [Freemasonry and the Anti-Christian Movement] twierdzi, że Alta Vendita “ogólnie miała być wtedy ośrodkiem zarządzającym europejską masonerią” [2]. Karbonariusze byli najbardziej aktywni we Włoszech i Francji.
W książce “Atanazy i współczesny Kościół” [Athanasius and the Church of Our Time], bp Rudolph Graber zacytował masona, który oświadczył, że “celem (masonerii) nie jest już zniszczenie Kościoła, ale wykorzystanie go poprzez infiltrację” [3].
Inaczej mówiąc, skoro masoneria nie mogła całkowicie zniszczyć Kościoła Chrystusowego, to planuje nie tylko wykorzenić wpływ katolicyzmu na społeczeństwo, ale wykorzystać organizację Kościoła jako narzędzie “odnowy”, “postępu” i “oświecenia” – jako środka do realizacji własnych zasad i celów.
Zarys ogólny
Nakreślona w “Stałej Instrukcji” strategia zdumiewa swoją bezczelnością i oszustwem. Od samego początku dokument mówi o procesie którego realizacja będzie wymagała dziesięcioleci. Autorzy dokumentu wiedzieli, że nie doczekają jego realizacji. Rozpoczynali dzieło, które będzie realizowane przez przyszłe pokolenia wtajemniczonych. “Instrukcja” mówi: “W naszych szeregach jest tak, że żołnierz ginie, a walka toczy się dalej”.
“Instrukcja” wzywała do rozpowszechniania liberalnych idei i aksjomatów w społeczeństwie i w instytucjach KK, tak żeby na przestrzeni lat świeccy, seminarzyści, klerycy i prałaci przyzwyczajali się do postępowych zasad.
Z czasem ten sposób myślenia będzie tak przekonujący, że tacy będą wyświęcani księża, konsekrowani biskupi i mianowani kardynałowie, których myślenie będzie zgodne z nowoczesną myślą przedstawioną w “Zasadach z 1789” [Principles of 1789] (pluralizm, równość religii, oddzielenie Kościoła od państwa itp.).
W końcu spośród tych szeregów zostanie wybrany papież, który będzie prowadził Kościół ścieżką “oświecenia i odnowy”. Należy podkreślić, że ich celem nie było ulokowanie masona na stolicy piotrowej. Ich celem było stworzenie środowiska, które w końcu wyprodukuje papieża i hierarchię popierające liberalny katolicyzm, cały czas wierzący, że są wiernymi katolikami.
Ci katoliccy przywódcy już nie będą sprzeciwiać się nowoczesnym ideom rewolucji (co było stałą praktyką papieży w okresie 1789 do 1958 krytykujących te liberalne zasady), ale będą wprowadzać je do Kościoła. Ostatecznym tego rezultatem będą katoliccy duchowni i świeccy maszerujący pod sztandarem oświecenia, cały czas myśląc, że maszerują pod sztandarem stolicy apostolskiej.
Czy to możliwe?
Ci którzy uważają ten plan za zbyt ambitny, a cel wroga za zbyt beznadziejny do realizacji, powinni zauważyć, że dwaj papieże – Pius IX i Leon XIII zażądali publikacji “Stałej Instrukcji”, bez wątpienia po to, by zapobiec wydarzeniu się takiej tragedii. Ci wielcy papieże wiedzieli, że takie nieszczęście nie było niemożliwe.
Ale gdyby zrealizował się tak ciemny scenariusz, będą trzy bezbłędne sposoby jego rozpoznania:
1) Powstanie tak wielkie zamieszanie, że cały świat zrozumie, iż KK przeszedł przez wielką rewolucję w kwestii nowoczesnych pomysłów. Wszyscy zrozumieją, że Kościół się “zaktualizował”.
2) Wprowadzi się nową teologię sprzeczną z wcześniejszymi naukami.
3) Sami masoni będą piać triumfalnie, uważając że KK w końcu “dojrzał światło” w kwestiach pluralizmu, świeckiego państwa, równości religii i wszystkich innych osiągniętych kompromisów.
Prawdziwość dokumentów Alta Vendita
Tajne dokumenty Alta Vendita, najwyższej loży Karbonariuszy, które wpadły w ręce papieża Grzegorza XVI, obejmują okres od roku 1820 do 1846. Na prośbę bł. Piusa IX opublikował je Cretinau-Joly w książce “Kościół Rzymski a rewolucja” [The Roman Church and Revolution] [4].
Krótką aprobatą z 25 lutego 1861 roku, zaadresowaną do autora, papież Pius IX potwierdził autentyczność tych dokumentów, ale nie pozwolił nikomu na ujawnienie prawdziwych członków Alta Vendita zamieszanych w tą korespondencję.
Pełny tekst “Stałej instrukcji” jest również w książce ks. George’a E. Dillona “Wielka masoneria wschodu zdemaskowana” [Grand Orient Freemasonry Unmasked]. Kiedy Leonowi XIII wręczono egzemplarz tej książki, zrobiła na nim tak wielkie wrażenie, że nakazał opracowanie i opublikowanie włoskiej wersji na własny koszt [5].
W encyklice Humanum Genus, Leon XIII wezwał przywódców katolickich do “zdarcia maski z masonerii i wyjaśnienia wszystkim jaka ona naprawdę jest” [6]. Publikacja tych dokumentów jest metodą “zdarcia tej maski”. A skoro papieże poprosili o opublikowanie tych listów, to dlatego, że chcieli by wszyscy katolicy poznali plany tajnych organizacji niszczących Kościół od środka, żeby byli czujni i mogli udaremnić wydarzenie się tej katastrofy.
Stała Instrukcja Alta Vendita
Poniżej publikujemy ją nie w całości, ale ten fragment, który najbardziej wiąże się z naszą dyskusją:
Papież, kimkolwiek by nie był, nigdy nie zostanie członkiem tajnych stowarzyszeń; bo to właśnie ich zadaniem jest zrobienie pierwszego kroku w kierunku Kościoła, aby zawładnąć nim i papieżem.
Zadanie, którego się podejmujemy, to praca nie na dzień, miesiąc czy rok; może trwać kilka lat, może nawet całe stulecie; ale w naszych szeregach żołnierz ginie a bitwa toczy się dalej.
Naszym zamiarem nie jest pozyskanie papieży dla naszej sprawy, uczynienie z nich wyznawców naszych zasad, propagatorów naszych idei. To byłoby absurdalne marzenie; i gdyby nawet tak się stało w jakimś stopniu, gdyby np. kardynałowie lub prałaci, z własnej woli lub niespodziewanie, poznali część naszych sekretów, nie może to być zachętą do pragnienia wyniesienia ich na stolicę piotrową. To by nas zrujnowało. Sama ambicja doprowadziłaby ich do apostazji; żądza władzy zmusiłaby ich do poświęcenia nas. Tym o co musimy zabiegać, czego powinniśmy szukać i oczekiwać, tak jak żydzi oczekują na Mesjasza, to papież odpowiadający naszym potrzebom. . .
Wtedy będziemy mogli o wiele pewniej maszerować do ataku na Kościół, niż jedynie z broszurami naszych francuskich braci, czy nawet z angielskim złotem. Chcecie wiedzieć dlaczego? Chodzi o to, że po to by roztrzaskać skałę, na której Bóg zbudował swój Kościół, nie potrzebujemy ani octu Hanibala [
potrzebował do rozbijania głazów przy przejściu przez Alpy. MD], ani prochu, ani nawet broni. Żeby tylko któryś z następców Piotra zamoczył w spisku choćby mały palec; i ten mały palec będzie dla naszej krucjaty tak dobry, jak wszyscy Urbanowie II i wszyscy święci Bernardowie chrześcijaństwa.
Nie mamy żadnych wątpliwości, że dojdziemy do tego wzniosłego końca naszych wysiłków. Ale kiedy? I jak? To co nieznane nadal jest nieujawnione. Tym niemniej, skoro nic nie powinno nas odwieść od nakreślonego planu, a wręcz przeciwnie, wszystko powinno do niego dążyć, tak jak gdyby już jutro sukces miał ukoronować dopiero co naszkicowane dzieło, to pragniemy, poprzez tę instrukcję, która pozostanie tajna dla większości nowicjuszy, udzielić osobom kierującym naszą najwyższą Vente pewnych rad, które powinni wpajać wszystkim braciom, w formie nauki albo memorandum. . .
A zatem, aby zapewnić sobie papieża o odpowiednich cechach, należy go najpierw ukształtować. . . bo ten papież będzie zasługiwał na panowanie przez pokolenie, panowanie o jakim marzymy. Zostawmy na boku starców i ludzi dojrzałych; idźmy do młodych, a jeśli możliwe, nawet do dzieci. . . Wypracujecie sobie, niskim kosztem, reputację dobrych katolików i prawdziwych patriotów.
Ta reputacja sprawi, że nasze doktryny dotrą zarówno do młodego duchowieństwa, jak i głęboko do klasztorów. Po kilku latach, siłą rzeczy, ci młodzi księża przejmą wszystkie funkcje; będą rządzić, utworzą papieską radę, zostaną wezwani do wyboru papieża który będzie rządził. A ten papież, jak większość mu współczesnych, będzie musiał być mniej lub bardziej przesiąknięty zasadami włoskimi i humanitarnymi, które właśnie zamierzamy puścić w obieg. I to jest to maleńkie ziarenko gorczycy powierzone ziemi; ale słońce sprawiedliwości rozwinie z niego najwyższą władzę, aż pewnego dnia zobaczycie, jak wielkie żniwo przyniesie to małe ziarenko.
Na drodze jaką przygotowujemy naszym braciom, piętrzą się wielkie przeszkody do pokonania, więcej niż jednego rodzaju trudności do opanowania. Ale oni je pokonają dzięki swojemu doświadczeniu i wnikliwości; bo nasz cel jest tak wspaniały, że trzeba podnieść wszystkie żagle na wiatr, aby go zrealizować. Macie zrewolucjonizować Włochy, poszukać papieża, którego portret właśnie naszkicowaliśmy. Macie ustanowić panowanie wybranych na tronie nierządnicy Babilonu, niech księża maszerują pod waszym sztandarem, cały czas wierząc, że maszerują pod sztandarem stolicy apostolskiej. Chcecie by zniknęły ostatnie ślady tyranów i ciemiężycieli; zastawcie swoje pułapki, jak Simon Barjone; wyłóżcie je raczej w zakrystiach, seminariach i zakonach, a nie na dnie morza: a jeżeli nie będziecie się spieszyć, obiecujemy wam połów bardziej cudowny, niż jego. Rybak łowiący ryby stanie się rybakiem ludzi; wokół tronu apostolskiego zgromadzicie swych przyjaciół. Będziecie głosić rewolucję tiary i kapy, maszerującą z krzyżem i sztandarem, rewolucję, którą trzeba będzie tylko lekko wzniecić, by wywołała pożar we wszystkich czterech krańcach świata”
[7].
Teraz pozostaje nam zbadać jak udany był ten plan.
Oświecenie, przyjacielu, przyjdzie z wiatrem
W XIX wieku społeczeństwo coraz bardziej przesiąkało liberalnymi zasadami rewolucji francuskiej, z wielką szkodą dla wiary katolickiej i katolickiego państwa. Rzekome “łagodniejsze i delikatniejsze” pojęcia o pluralizmie, obojętności religijnej, demokracji według której wszelka władza pochodzi od narodu, fałszywe pojęcia wolności, zgromadzenia międzywyznaniowe, oddzielenie Kościoła od państwa i inne nowinki, zdobywały umysły po-oświeceniowej Europy, infekując tak samo mężów stanu jak i duchownych.
Papieże w XIX wieku i na początku XX-go wypowiedzieli tym niebezpiecznym trendom wojnę w pełnej zbroi. Dzięki wyraźnej przytomności umysłu wpojonej bezkompromisowym przeświadczeniem wiary, ci papieże nie dali się nabrać. Oni wiedzieli, że te diabelskie zasady, niezależnie od tego jak szlachetne mogą wyglądać, nie przyniosą dobrych owoców, i były to złe zasady w najgorszym wydaniu, bo pochodziły nie tylko z herezji, ale i z apostazji.
Jak dowodzący generałowie, którzy wiedzą, że mają obowiązek utrzymania za wszelką cenę swoich pozycji, ci papieże skierowali swoje potężne armaty na błędy nowoczesnego świata, i nieustannie strzelali. Ich kulami były encykliki, i nigdy nie pudłowali.
Najcięższe uderzenie przyszło w roku 1864 w formie monumentalnej encykliki bł. papieża Piusa IX “Wykaz błędów” [Syllabus of Errors], a kiedy rozproszył się dym, nikt uczestniczący w bitwie nie miał wątpliwości kto stał po której stronie. Jasno określono linię demarkacyjną. W tym wielkim “Syllabusie”, Pius IX potępił zasadę błędów nowoczesnego świata, nie dlatego że były nowoczesne, ale dlatego że te nowe idee pochodziły z panteistycznego naturalizmu, a zatem były sprzeczne z katolicką doktryną, a także niszczące dla społeczeństwa.
Nauki zawarte w “Syllabusie” były sprzeczne z liberalizmem, a zasady liberalizmu były sprzeczne z “Syllabusem”. To bezdyskusyjnie zrozumiała każda ze stron. Do tej ostatecznej rozgrywki nawiązał o. Denis Fahey w książce “Św. Pius IX a panteistyczna deifikacja człowieka” [Pius IX vs. the Pantheistic Deification of Man] [8]. Wypowiadając się za stronę przeciwną, francuski mason Ferdynand Buissont oświadczył podobnie: “Szkoła nie może pozostać neutralna między Syllabusem i Deklaracją Praw Człowieka” [9].
Ale XIX wiek był świadkiem pojawienia się katolika nowego rodzaju, który utopijnie szukał kompromisu pomiędzy nimi obu. Ci ludzie poszukiwali czegoś co uważali za “dobre” w zasadach z 1789 roku, i próbowali wprowadzać je do Kościoła. Wielu duchownych, zainfekowanych duchem epoki, złapało się w tę sieć, “zastawioną w zakrystiach i seminariach”. Ci ludzie stali się znani jako liberalni katolicy. Bł. papież Pius IX podchodził do nich z absolutnym horrorem. Powiedział, że ci “liberalni katolicy” byli “najgorszymi wrogami Kościoła”.
W liście z 18 czerwca 1871 do francuskiej delegacji pod przewodnictwem biskupa Nevers, papież Pius IX napisał:
Tym czego się boję nie jest komuna paryska – nie – boję się liberalnego katolicyzmu. . . Mówiłem o tym ponad 40 razy, i powtarzam teraz, z uwagi na miłość jaką mam dla was. Prawdziwą plagą dla Francji jest liberalny katolicyzm, który chce zjednoczyć dwie zasady tak sprzeczne ze sobą jak ogień i woda” [10].
Ale pomimo to zwiększała się liczba liberalnych katolików.
Papież Pius X a modernizm
Ten kryzys osiągnął szczyt na przełomie wieku, kiedy “przyniesiony z wiatrem” liberalizm z roku 1789 skłębił się w tornado modernizmu. O. Vincent Miceli określił tę herezję jako “trójcę rodziców / przodków”. Napisał:
“1) Jej religijnym przodkiem jest protestancka reformacja
“2) Jej filozoficznym rodzicem jest oświecenie
“3) Jej politycznym źródłem jest rewolucja francuska” [11].
Papież św. Pius X, który zasiadł na tronie piotrowym w 1903 roku, modernizm uznał za najgroźniejszą plagę, którą należy powstrzymać. Napisał, że najważniejszym obowiązkiem papieża jest zachowanie czystości i integralności katolickiej doktryny, i dalej powiedział, że gdyby nic nie zrobił, to nie poniósłby fiaska w kwestii podstawowego obowiązku [12].
Św. Pius X wypowiedział wojnę modernizmowi, przeciwko niemu wydał encykliki (Pascendi) i Syllabus (Lamentabili), ustanowił “Przysięgę Antymodernistyczną” obowiązującą wszystkich księży i nauczycieli, wyczyścił seminaria i uniwersytety z modernistów, i ekskomunikował upartych i nieskruszonych.
Pius X skutecznie zatrzymał szerzenie się modernizmu w tym czasie. Ale mówi się, że kiedy pogratulowano mu wytępienia tego poważnego błędu, Pius X natychmiast odpowiedział, że pomimo jego wszelkich wysiłków, nie udało mu się zabić tej bestii, a tylko wpędził ją w podziemie. Ostrzegł, że jeśli przywódcy Kościoła nie zachowają czujności, to powróci ona bardziej jadowita niż kiedykolwiek [13].
Kuria w pogotowiu
Mało znany dramat jaki rozegrał się za panowania papieża Piusa XI pokazuje, że podziemny nurt modernizmu miał się dobrze w okresie tuż po Piusie X.
O. Raymond Dulac opowiada, że na tajnym konsystorzu 23 maja 1923 roku papież Pius XI zapytał 30 kardynałów kurii o termin zwołania soboru ekumenicznego. Obecni byli wybitni prałaci tacy jak Merry del Val, De Lai, Gasparri, Boggiani i Billot.
Kardynałowie wypowiedzieli się przeciwko.
Kard. Billot ostrzegł: “Nie da się ukryć istnienia głębokich różnic wśród członków samego episkopatu. . . [Oni] ryzykują dyskusjami, które będą się przedłużać w nieskończoność”.
Boggiani przypomniał modernistyczne teorie, które nie są obce części kleru i biskupom. “Ten sposób myślenia może skłaniać pewnych Ojców do przedstawiania pojęć i wprowadzania metod niezgodnych z tradycjami katolickimi”.
Billot był jeszcze bardziej precyzyjny. Wyraża obawę o “wmanewrowanie” soboru przez “najgorszych wrogów Kościoła, modernistów, którzy już się przygotowują, o czym mówią pewne oznaki, do wywołania rewolucji w Kościele, nowego roku 1789” [14].
Zniechęcając do pomysłu zwołania soboru z tych powodów, ci kardynałowie wykazali się wtedy bardziej skłonni do tego by rozpoznać “znaki czasu”, niż wszyscy posoborowi teolodzy razem. Ale ich ostrożność miała dużo głębsze źródło. Mogli także czuć się zastraszeni pracami notorycznego iluminata, ekskomunikowanego kanonika Roca (1830-1893), który głosił rewolucję i “reformę” Kościoła, i który prognozował subwersję Kościoła wynikłą z soboru.
Rewolucyjny bełkot Roca
W książce “Atanazy i Kościół naszych czasów”, bp Graber cytuje proroctwo Roca o “nowo-oświeconym Kościele”, który będzie pod wpływem socjalizmu Jezusa” [15].
W połowie XIX wieku Roca zaprorokował “Nowy Kościół, który może nie być w stanie zachować niczego ze scholastycznej doktryny i oryginalnej formy wcześniejszego Kościoła, to jednak otrzyma błogosławieństwo i kanoniczne uzasadnienie z Rzymu”.
Przewidział również reformę liturgiczną. W odniesieniu do przyszłej liturgii, uważał, że “boski kult w formie zalecanej przez liturgię, ceremoniał, rytuał i przepisy KK wkrótce przejdą transformację na soborze ekumenicznym, który przywróci w nim odwieczną prostotę złotego wieku apostołów, zgodną z nakazami sumienia i nowoczesną cywilizacją”.
Przewidział, że w wyniku tego soboru nastąpi “pełna zgoda między ideałami nowoczesnej cywilizacji i ideałem Chrystusa i Jego Ewangelii. Będzie to poświęcenie NWO i uroczysty chrzest nowoczesnej cywilizacji”.
Roca powiedział także o przyszłości papiestwa. Napisał: “Już organizuje się ofiarę, która ma reprezentować uroczysty akt ekspiacji. . . Papiestwo upadnie; zginie od uświęconego noża, jaki ukują ojcowie ostatniego soboru. Papieski cezar jest żywicielem [ofiarą] ukoronowaną na poświęcenie“.
Roca entuzjastycznie przewidział “nową religię, nowe dogmaty, nowy rytuał, nowe kapłaństwo”. Nowych księży nazwał “progresywistami” i powiedział o “zniesieniu” sutanny i “małżeństwie księży” [16].
Mrożące słowa Roca i Alta Vendita znajdują potwierdzenie u Różokrzyżowca, dr Rudolpha Steinera, który w roku 1910 oświadczył: “Potrzebny jest nam sobór i papież który to ogłosi” [17]. Bp Graber w komentarzu o tych przewidywaniach mówi: “Kilka lat temu byłoby to jeszcze nie do pomyślenia, ale teraz. . .” [18]
Wielki sobór który się nie odbył
Około roku 1948, papież Pius XII, na prośbę mocno ortodoksyjnego kard. Ruffiniego, rozważał zwołanie soboru ogólnego, a nawet spędził kilka lat na koniecznych przygotowaniach. Istnieją dowody na to, że postępowe elementy w Rzymie w końcu wyperswadowały to Piusowi XII, gdyż ten sobór pokazywał wyraźne oznaki synchronizacji z “Humani Generis”. Tak jak ta wielka encyklika z roku 1950, nowy sobór będzie zwalczał “fałszywe opinie zagrażające osłabieniu fundamentów katolickiej doktryny” [19].
Tragicznie, papież Pius XII nabrał przekonania, że był zbyt stary by podołać tak istotnemu zadaniu, i zrezygnował mówiąc, że “to zostawiam mojemu następcy” [20].
“Roncalli dokona kanonizacji ekumenizmu”
W czasie pontyfikatu Piusa XII, Święte Oficjum pod kierownictwem kard. Ottavianiego zachowało bezpieczny katolicki pejzaż twardo zatrzymując dzikie konie modernizmu w zagrodzie. Wielu z dzisiejszych modernistycznych teologów lekceważąco wspomina jak wtedy im i ich przyjaciołom nałożono “kagańce”.
Ale nawet Ottaviani nie mógł zapobiec temu co miało miejsce w roku 1958. Nowy typ papieża, “którego postępowcy uważali za sprzymierzeńca” [21] wstąpi na papieski tron i zmusi wahającego się Ottavianiego do usunięcia skobla, otwarcia zagrody i przygotowania się do masowego pędu tabunu.
Jednak takiej sytuacji nie przewidziano. Kiedy podano wiadomość o zgonie Piusa XII, stary ks. Lambert Beauduin, przyjaciel Roncallego (przyszły Jan XXIII) zwierzył się o. Bouerowi: “Jeśli wybiorą Roncallego, wszystko się uratuje; będzie mógł zwołać sobór i konsekrować ekumenizm” [22].
I stało się tak jak przepowiedział ks. Lambert. Wybrano Roncallego, ten zwołał sobór i konsekrował ekumenizm. Toczyła się “rewolucja tiary i kapy’.
Rewolucja papieża Jana
Powszechnie znany i wspaniale udokumentowany jest [23] fakt, że klika liberalnych teologów (periti) i biskupów porwała II SW z programem przerobienia Kościoła na ich własny obraz, poprzez wprowadzenie “nowej teologii”. W tym punkcie zgadzają się zarówno krytycy jak i obrońcy II Soboru.
W książce “Powrót do II SW” [Vatican II Revisited], bp Aloysius J. Wycisło (rapsodyczny obrońca soborowej rewolucji) deklaruje z trzpiotowatym entuzjazmem, że “teolodzy i badacze biblijni, którzy od lat byli ‘pod chmurą’, pojawili się jako periti (doradcy teologiczni biskupów na soborze), a ich książki o II SW i komentarze stały się popularną lekturą” [24].
Napisał, że encyklika “papieża Piusa XII” Humani Generis miała. . . dewastujący skutek na prace licznych przedsoborowych teologów” [22] i wyjaśnia, że “Podczas początkowych przygotowań do soboru, ci teolodzy (głównie francuscy, a także niemieccy), których działalność ograniczył Pius XII, byli nadal ‘pod chmurą’. Papież Jan spokojnie anulował zakaz nałożony na niektórych z najbardziej wpływowych. Ale wielu z nich nadal podejrzewali członkowie Świętego Oficjum” [26].
Wycislo wyśpiewuje pochwały dla triumfujących postępowców takich jak Hans Kung, Karl Rahner, John Courtney Murray, Yves Congar, Henri Delubac, Edward Schillebeeckx i Gregory Baum, uważanych za podejrzanych przed soborem (nie bez powodu), że teraz są wiodącym światłem posoborowej teologii [27].
W rezultacie, ci których Pius XII uważał za nieodpowiednich do podążania drogą katolicyzmu, teraz kontrolowali miasto. I jakby ukoronowaniem ich osiągnięć było ciche wycofanie “Przysięgi Antymodernistycznej” tuż po zakończeniu soboru. Św. Pius X prawidłowo to przepowiedział. Brak czujności w kręgach władzy pozwolił na powrót modernizmu z zemsty.
“Marsz pod nowym sztandarem”
Na II SW toczyły się niezliczone bitwy między międzynarodową grupą ojców obrońców tradycji i grupą reńskich postępowców. Rezultat był tragiczny, w końcu zwyciężył element liberalny i modernistyczny.
Dla każdego kto miał oczy do widzenia było oczywiste, że II SW ogłosił wiele pomysłów wcześniej uznanych za anatemę wobec nauk Kościoła, ale one były zgodne z nowoczesnym sposobem myślenia. To nie nastąpiło przez przypadek, ale zgodnie z planem.
Postępowcy na II SW unikali potepienia błędów modernistów. Także umyślnie wprowadzili dwuznaczności do soborowych tekstów, którymi zamierzali się posługiwać po soborze. Liberalny peritus soboru, o. Edward Schillebeeckx, przyznał, że “na soborze używaliśmy dwuznacznych wyrażeń i wiedzieliśmy jak będziemy je interpretować później” [28].
Używając umyślnych dwuznaczności, dokumenty soborowe promowały ekumenizm potępiony przez papieża Piusa XI, swobodę religijną potępioną przez papieży XIX wieku (szczególnie bł. Piusa IX), nową liturgię bardziej podobną do protestanckiej, i ekumenizm, który Bugnini nazwał “głównym podbojem KK”, kolegialność która uderza w serce prymatu papieża, i “nową postawę wobec świata” – zwłaszcza w jednym z najbardziej radykalnych soborowych dokumentów, Gaudium et Spes. (Nawet kard. Ratzinger przyznał, że Gaudium et Spes jest przesiąknięty duchem Teilharda de Chardina) [29].
Tak jak oczekiwała “Stała Instrukcja Alta Vendita“, wymysł liberalnej kultury w końcu znalazł sprzymierzeńców wśród głównych graczy w katolickiej hierarchii, i poszerzył się na cały Kościół. Rezultatem tego był bezprecedensowy kryzys wiary, który się pogarsza, choć jednocześnie niezliczeni hierarchowie wysokiego szczebla, oczywiście upojeni “duchem II SW” nadal chwalą te reformy soboru, które sprowadziły to nieszczęście.
Okrzyki radości masonów
Ale obrót wydarzeń dokonanych przez sobór świętowali nie tylko liderzy Kościoła, lecz także masoni. Cieszą się z tego, że katolicy w końcu “dojrzeli światło”, i że Kościół usankcjonował wiele z masońskich zasad.
Yves Marsaudon ze szkockiego rytu masonerii, w książce “Ekumenizm postrzegany oczyma tradycyjnego masona” [Ecumenism Viewed by a Traditional Freemason] pochwalił ekumenizm soborowy. Powiedział:
Katolikom. . . nie wolno zapominać o tym, że wszystkie drogi prowadzą do Boga. I będą musieli zakceptować to, że ta odważna idea wolnomyślicielska, którą naprawdę nazywamy rewolucją, wylewa się z naszych lóż masońskich, rozciągnęła się wspaniale nad kopułą św. Piotra” [30].
Yves Marsaudon powiedział dalej: “Można dostrzec, że ekumenizm jest prawowitym synem masonerii” [31].
Posoborowy duch zwątpienia i rewolucji oczywiście rozgrzał serce francuskiego masona Jacquesa Mitteranda, kóry napisał z aprobatą:
Coś się zmieniło w Kościele, a odpowiedzi papieża na najpilniejsze sprawy takie jak celibat księży i kontrola urodzeń są przedmiotem gorących dyskusji w samym Kościele; słowo papieża kwestionują biskupi, księża i wierni. Według masona, człowiek który kwestionuje dogmat już jest masonem bez fartuszka” [32].
Marcel Prelot, senator z francuskiego regionu Doubs jest chyba najdokładniejszy w określeniu tego co się wydarzyło. Pisze:
Przez 150 lat walczyliśmy o to, żeby nasze opinie zwyciężyły w Kościele i nam się nie udało. W końcu nadszedł II SW i odnieśliśmy triumf. Od tej pory propozycje i zasady liberalnego katolicyzmu zostały stanowczo i oficjalnie przyjęte przez Święty Kościół” [23].
Zerwanie z przeszłością
“Konserwatyści” którzy zaprzeczają temu, że II SW stanowił zerwanie z tradycją, i że to jest sprzeczne z wcześniejszym Magisterium, nie chcieli słuchać ludzi czynu soboru, którzy bezwstydnie to uznają.
Yves Congar, jeden z architektów reformy, zauważył ze spokojną satysfakcją, że “Kościół spokojnie przeszedł swoją rewolucję październikową” [34].
Przyznał również, jakby to było powodem dumy, że soborowa “Deklaracja o swobodzie religijnej” jest sprzeczna z “Syllabusem” papieża Piusa IX. Powiedział:
Nie da się zaprzeczyć, że potwierdzenie przez II Sobór swobody religijnej faktycznie mówi coś innego niż “Sylllabus” z 1864, a nawet wręcz przeciwnego do propozycji 16, 17 i 19 tego dokumentu” [35].
I w końcu kilka lat temu, kard. Ratzinger, widocznie niewzruszony tym przyznaniem, napisał, że soborowy tekst “Gaudum et spes” postrzega jako “anty-Syllabus“. Powiedział:
Jeśli wymagane jest przedstawienie diagnozy tekstu (Gaudium et Spes) jako całości, można powiedzieć, że (w związku z tekstem o swobodzie religijnej i światowych religii) jest to rewizja “Syllabusa” Piusa IX, rodzaj anty-syllabusa. . . Powiedzmy że ten tekst służy jako anty-syllabus, i jako taki, według Kościoła stanowi próbę oficjalnego pogodzenia się z nową erą rozpoczętą w roku 1789” [36].
Inaczej mówiąc, z rewolucją francuską i oświeceniem.
Ten komentarz kard. Ratzingera jest niepokojący, szczególnie dlatego, że pochodzi od człowieka, który będąc szefem Kongregacji Doktryny Wiary, rzekomo stoi na straży czystości katolickiej doktryny.
Ale możemy także przywołać podobną opinię postępowego kard. Suensensa, jednego z najbardziej liberalnych prałatów w tym stuleciu, sam będąc ojcem soboru, płomiennie wypowiadał się o starych reżimach, które upadły. Słowa których użył chwwaląc sobór są najbardziej mówiące, najbardziej przerażające i najbardziej obciążające. Suenses oświadczył: “II SW to rewolucja francuska Kościoła” [37].
Status dokumentów soborowych
Oczywiście katolicy mają prawo, a nawet obowiązek, odrzucenia tych nauk pochodzących z soboru, króre są w konflikcie z wiecznym Magisterium.
Od lat katolicy tkwili w błędnym przekonaniu, że muszą akceptować sobór duszpasterski, II SW, z takim samym aktem wiary jaki należy się soborom dogmatycznym. Ale tu nie o to chodzi.
Ojcowie soboru wielokrotnie mówili o II SW jako o duszpasterskim, to znaczy, że jest to sobór który zajmuje się nie definiowaniem wiary, ale jej wdrożeniem.
Fakt, że II SW jest gorszy od dogmatycznego potwierdza świadectwo ojca soboru, bpa Thomasa Morrisa. Teraz na jego prośbę to świadectwo ujawniono po jego śmierci:
Poczułem ulgę kiedy powiedziano nam, że ten sobór nie miał na celu definiowania czy wydawania ostatecznych opinii o doktrynie, ponieważ oświadczenie o doktrynie musi być ostrożnie sformułowane, i dokumenty soborowe uwazałbym za niepewne i mogące podlegać reformie” [38].
Jest też ważne świadectwo sekretarza soboru, abpa (później kardynała) Pericle Feliciego. Na zakończenie II SW biskupi poprosili abpa Feliciego o coś co teolodzy nazywają “teologiczną notą” soboru, czyli o doktrynalny “ciężar” nauk II SW. Felici odpowiedział:
Musimy rozróżnić zgodnie ze schemas i rozdziałami, tymi które już były przedmiotem definicji dogmatycznych w przeszłości; zaś jeśli chodzi o deceleracje [zwolnienie tempa] które mają charakter nowości, musimy mieć zastrzeżenia” [39].
Sam papież Paweł VI również podobnie skomentował, że “biorąc pod uwage pastoralny charakter soboru, uniknął ogłoszenia w niezwykły sposób dogmatów obdarzonych notą nieomylności” [40].
A zatem, w przeciwieństwie do soboru dogmatycznego, II SW nie wymaga aktów wiary bez zastrzeżeń. Rozwlekłe i dwuznaczne oświadczenia II SW nie są na równi z wypowiedziami dogmatycznymi. Nowości II SW nie są bezwarunkowo wiążące dla wiernych. Katolicy mogą “mieć zastrzeżenia”, a nawet sprzeciwiać się każdej nauce soboru, która byłaby sprzeczna z odwiecznym Magisterium.
“Rewolucja tiary i kapy”
Rewolucja posoborowa ma wszystkie znamiona realizacji planów “Stałej Instrukcji Alta Vendita”, jak również przepowiedni kanonika Roca:
1. Cały świat dostrzegł głęboką zmianę w KK na skalę międzynarodową zgodną z nowoczesnym światem.
2. Zarówno obrońcy jak i krytycy II SW pokazują, że pewne nauki soboru stanowią zerwanie z przeszłością.
3. Sami masoni radują się z soboru, że ich pomysły “rozciągnęły się wspaniale nad kopułą św. Piotra”.
Dlatego cierpienia jakie teraz dotknęły KK naprawdę nie są tajemnicą. Lekkomyślnie ignorując przeszłych papieży, nasi obecni liderzy Kościoła zbudowali zepsutą strukturę, która się rozpada. Choć papież Paweł VI ubolewał nad tym, że “Kościół jest w stanie samozniszczenia”, to on, tak jak obecny papież, nalegał by katastrofalne aggiornamento odpowiedzialne za to samozniszczenie szło pełną parą.
Chciałbym poruszyć jeden punkt końcowy. Nie twierdzę, że każdy duchowny promujący nowe praktyki, takie jak ekumenizm, umyślnie działa jako wróg Kościoła. Znany ksiądz z XIX wieku, o. Frederick Faber, okazał się być prawdziwym prorokiem kiedy w niezwykłej homilii wygłoszonej w Zielone Świątki w londyńskim Oratorium powiedział:
Musimy pamiętać, że gdyby wszyscy wyraźnie dobrzy ludzie byli po jednej stronie, a wszyscy wyraźnie źli po drugiej, nie byłoby niebezpieczeństwa dla nikogo, a już najmniej dla wybranych, oszukiwanych przez kłamliwe cuda. To dobrzy ludzie, wcześniej dobrzy, musimy mieć nadzieję że nadal dobrzy, którzy mają wykonywać dzieło antychrysta i tak smutno ukrzyżować Pana na nowo. . . Pamiętajmy tę cechę ostatnich dni, że ten fałsz pojawia się wśród dobrych ludzi, będących po niewłaściwej stronie” [41].
Dlatego uważam, że wielu (nie wszyscy) duchownych, którzy ulegają duchowi epoki i promują nowy program soboru, są dobrymi ludźmi po złej stronie.
Obowiązek sprzeciwu
Jak powiedziałem na początku, uważam że “Stała Instrukcja Alta Vendita” i jej skutki pomagają wyjaśnić to o czym mówiła s. Łucja, kiedy ostrzegała o diabolicznej dezorientacji hierarchów wyższego szczebla, określenie użyte przez nią wiele razy.
W obliczu takiej diabolicznej dezorientacji, jedyną odpowiedzią dla wszystkich zaniepokojonych katolików jest:
1) dużo się modlić, zwłaszcza na Różańcu
2) uczyć się i żyć tradycyjną doktryną i moralnością KK, zawartymi w pracach przedsoborowych
3) trwać przy łacińskiej Mszy Trydenckiej, w której wiara katolicka i nabożeństwo są wolne od skażenia dzisiejszym novus ordo ekumenizmu
4) sprzeciwiać się całą duszą trendom II SW siejącym takie spustoszenie w Mistycznym Ciele Chrystusa
5) z miłością mówić innym o tradycjach wiary i ostrzegać ich przed błędami czasów
6) modlić się o to by zaraźliwy powrót do normalności objął wystarczającą liczbę hierarchów
7) nigdy nie zgadzać sie na kompromis
8) i na koniec, powodem tego że tu jesteśmy: by praktykować i głosić najlepiej jak potrafimy, są prośby Matki Bożej Fatimskiej.
John Vennari
red. naczelny Catholic Family News
Freemasonry and the Subversion of the Catholic Church
Tłumaczenie: Ola Gordon

Zmieniony ( 11.04.2017. )
61.4K
olagordon

I jeszcze ten art (moje tłum):
Siri zdradza iż był papieżem
"SIRI" GIVES HINTS HE WAS POPE:
~The Pope in Red~ Hints.
Louis Hubert Remy
Przekład na angielski Heidi Hagen dla “The Sangre de Cristo Newsnotes” - No. 55 – grudzień 1987, Westcliffe, Colorado, USA – s. 3
Oryginalny tekst francuski opublikowany w biuletynie SOUS LA BANNIERE No.06 lipiec – sierpień 1986- Editions Sainte Jeanne d'Arc, dyrektor: A M Bonnet de Viller, “Les Guillots”
Villegenon, F -18260 Vailly-sur-Sauldre, Francja
Artykuł 1: Papież: czy mógł nim być kard. Siri?
W jednej ze swoich prac, książę Scortesco, niemiecki kuzyn księcia Borghese, przewodni-czący konklawe które wybrało Montiniego na urząd papieski, przekazuje następującą informację na temat konklawe z 21 czerwca 1963:
"Podczas konklawe kardynał opuścił Kaplicę Sykstyńską, spotkał się z przedstawicielami B'nai B'rith, poinformował ich o wyborze kard. Siri. Odpowiedzieli mówiąc, że prześladowania Kościoła zostaną wznowione natychmiast. Wróciwszy na konklawe, wymusił wybór Montiniego".
Kiedy z przyjacielem François Dallais odwiedziłem p. de la Franquerie w listopadzie 1984, znowu rozmawialiśmy o tej poważnej sprawie. W 1963 de la Franquerie był w stałym kontak-cie z licznymi rzymskimi prałatami, i potwierdził nam, że słyszał o tym w zaufaniu od osób którym wierzył, a które dobrze znały te fakty.
W celu odciążenia naszego sumienia, postanowiliśmy odwiedzić kard. Siri w Genui. Ponie-waż de la Franquerie miał okazję spotkania go w przeszłości i odbył z nim kilka miłych roz-mów, napisał do niego z prośbą o audiencję, którą odbyliśmy w piątek po Wniebowstąpieniu w 1985.
W tym celu 17 maja 1985 spotkaliśmy się w moim domu w Lyon, p. de la Franquerie i François Dallais. Był to wspaniały wieczór. Przyznam, że jestem wrazliwy na urok bardzo starej Francji naszego drogiego markiza, i zajmowaliśmy się, aż do późnych godzin nocnych, niezapomnianymi chwilami, słuchając wspomnień z jego bogatego i dobrze spełnionego zycia. W swoich wspomnieniach o p. [Paulu] Jouin, marszałku Petain lub Piusie XII, p. de la Franquerie jest nienasycony i pełen pasji.
Następnego dnia wyjechalismy wcześnie do Genui, gdzie spodziewał się nas kardynał i udzielił nam 2-godzinnej audiencji. Przyjęto nas z dużą uwagą we wspaniałym pałacu biskupim w Genui. Kardynał bardzo dobrze mówi po francusku, był bardzo serdeczny, uważny, i uprzejmy tak jak osoby które są wielkie z uwagi na swoją funkcję, a jeszcze większe w sercu. Dialog odbywał się między tymi dwu szanowanymi osobami w języku dyplomatycznym, którego ja nie znałem, a który jest czarujący i delikatny, jako rezultat nauki setek lat, a niestety obecnie już nie istnieje.
Rozmawiali o kilku sprawach współczesnych i przeszłych, których nie ma co tu przypominać. Nas interesuje, jak uzgodnilismy poprzedniego wieczoru, mówienie przede wszystkim o wyj-ściu z konklawe kard. Tisseranta. Kiedy przypomnieliśmy to, kard. Siri był wyraźny, dokładny, stanowczy i pewny: "Nie, nikt nie opuścił konklawe". Mógł jedynie mówić o tym co widział, a nie co mogło się wydarzyć kiedy spał, albo za jego plecami. Ale co przykuło naszą uwagę to jego stanowczość, to kategoryczne NIE kardynała.
Po kilku chwilach, kiedy zapytaliśmy go czy został wybrany na papieza, zareagował zupełnie inaczej. Najpierw przez długi czas milczał, potem podniósł oczy ku niebu z grymasem ust cierpienia i bólu, połączył dłonie i powiedział, ważąc znaczenie każdego słowa: "Jestem zobowiązany do tajemnicy". Następnie, po długiej ciszy, niewygodnej dla nas wszystkich, powiedział znowu: "Jestem zobowiązany do tajemnicy. Ta tajemnica jest straszna. Mógłbym napisać ksiązki o różnych konklawe. Wydarzyły się bardzo dziwne rzeczy. Ale nic nie mogę powiedzieć".
Pomyślmy. Gdyby nie został wybrany na papieża, to tak by powiedział szybko i stanowczo, jak odpowiadał na wcześniejsze pytanie. Ponieważ został wybrany, nie mógł tego powie-dzieć, bo obowiazywała go tajemnica, i skoro nie mógł kłamać, schronił się za tą tajemnicą.
W rzeczywistosci wygląda na to, że ktoś spośród moich zaufanych przyjaciół znający go dobrze zapewnił mnie, że kardynał powiedział mu iż był wybrany na papieża dwa razy: za-miast Pawła VI i zamiast Wojtyły. Za pierwszym razem odmówił, za drugim został zmu-szony do odmowy pod groźbą schizmy!
Byliśmy trzema świadkami, którzy byli bardzo wzburzeni i praktycznie pewni co do jego wyboru.
A teraz pojawiaja się poważne pytania. Czy zrezygnował? Czy został zmuszony do rezy-gnacji? Co z tymi wyborami? Jakie znał straszne tajemnice?
W czasie ostatniego soboru był tam kilka godzin, a potem wyszedł. Pomimo starszego wieku i tego, że przekroczył 75 lat, nie wręczył swojej rezygnacji, ani nie poproszono go by to zrobił [do czasu tej publikacji w lipcu 1986].
I co teraz? Ostatni kardynał mianowany przez Piusa XII, historykom i teologom zostawiamy dokładne zbadanie tego pytania i udzielenia na nie odpowiedzi. Po prostu zostawiamy tego ważnego świadka.
Artykuł 2: W "Wyborze rzymskiego papieża" [The Election of the Roman Pontiff] Siri mówi o odwiecznych siłach, usiłujących wpłynąć na konklawe.
WYBÓR PRZYMSKIEGO PAPIEŻA

(L'Elezione del Romano Pontefice)
kard. Joseph Siri
oryginalnie opublikowany w RENOVATIO VII (1972), inst. 2, s. 155-156
z “Il Dovere Dell’Ortodossia”
Wielu, zbyt wielu, wypowiadało się a propos, i, bardziej niż kiedykolwiek, pochopnie, o przy-szłym wyborze rzymskiego papieża, czyli o prawie regulującym konklawe. Jest oczywiste, że oni próbowali wywrzeć presję, co jest absolutnie niewłaściwe, w kierunku przyjęcia nowych i bardzo spornych kryteriów w papieskich wyborach. Problem jest bardzo poważny, więc na-sze czasopismo czuje, że musi to omówić.
Każdy kto pragnie przedstawić kwestię reformy konklawe musi wiedzieć, że to należy tylko do najwyższej władzy Kościoła, i że ewentualni rozmówcy, gdy proponują reformy, muszą zatem wziąć pod uwagę tę zasadę.
Rozważmy główny aspekt teologiczny. I Sobór Watykański, w kanonie w rozdz. 2 bulli Pastor Aeternus, tak deklaruje: «Si quis ergo dixerit non esse ex ipsius Christi Domini institutione seu jure divino ut beatus Petrus in primatu super universam Ecclesiam habeat perpetuos successores, aut romanum pontificem non esse beati Petn in eodem primatu successorem, anathema sit» (D.S. 3058 ) (Gdyby zatem ktoś mówił; że nie wskutek ustanowienia samego Chrystusa Pana, a więc nie na mocy prawa Bożego, św. Piotr na zawsze ma następców w prymacie nad całym Kościołem; albo że biskup Rzymu nie jest następcą św. Piotra w tym prymacie - niech będzie wyklęty.) ( D.S. 3058)
Oznacza to, że sukcesja Piotra jest przywilejem biskupa Rzymu. Jeśli sukcesja jest przywile-jem biskupa Rzymu, a nie innego, oznacza to absolutną więź między biskupstwem rzymskim i sukcesją Piotrową. To musi logicznie i koniecznie oznaczać, że sytuacja papieża jest taka dlatego, że jest biskupem Rzymu. Ta codzienna więź pomiędzy rzymskim biskupstwem i sukcesją Piotrową staje się wyraźniejsza, gdy przeczyta się cały rozdz. 2 cytowanej konsty-tucji (DS 3057); staje się bardzo jasne, gdy przestrzega się całej tradycji, szczególnie prymi-tywnej tradycji, że to jest korzystne z bezpośredniości i pewności postanowień podjętych przez księcia apostołów. W rzeczywistości Klemens (I wiek) interweniuje mocno w Kościele w Koryncie, długim i uroczystym listem, kiedy apostoł Jan nadal żyje i jest geograficznie bliżej, w imieniu Kościoła rzymskiego. Jest oczywiste, że on zamierza sprawować ze swojej siedziby biskupiej opiekę nad dalekim Kościołem w Koryncie, na mocy której mógłby interwe-niować tylko jako powszechny pasterz, bo Korynt był poza rzymskią jurysdykcją. Dwaj wielcy świadkowie bardzo wczesnego wieku, Ignacy z Antiochii i Ireneusz, w dobrze znanych tekstach, używali tego samego języka jak Klemens.
Powiedziawszy to, trudno jest pojąć jak można teologicznie podtrzymywać odrębność supre-macji w Kościele od rzymskiej Stolicy Apostolskiej, albo rozsądnie zaprzeczać, że Stolica Apostolska sama może mieć legalny tytuł następcy Piotra.
Po wyjaśnieniu fundamentalnego aspektu teologicznego, nie ma w ogóle sensu rozważać logiki jaką Chrystus umieścił wewnątrz swojego Kościoła. Jest prymat, są biskupi następcy apostołów, którzy mają takie prawo Boże w ramach katolickości kolegium i prawo prymatu. Konstytucyjne komórki Kościoła to poszczególne Kościoły lokalne, pod wodzą następcy apostołów. Wszyscy wierni należą do Kościoła, ale bezpośrednia przyczyna jego jedności i powszechności leży w poszczególnych kościołach pod Piotrem. Błędem, popełnianym przez wielu, który wyraźnie widziano w ostatnich i nie zawsze ortodoksyjnych diatrybach o «Lex Fundamentalis», jest właśnie asymilowanie Bożej Konstytucji Kościoła do konstytucji poli-tycznej dowolnego państwa. Pierwszy z nich jest absolutnie wyjątkowy i niepowtarzalny, tak jak inne rzeczy w Kościele. Wydaje się zatem jasne, dlaczego Chrystus powierzył prymat Piotrowi, i dlaczego ten ostatni sprawował ją i pozostawił swoim następcom, jako biskup wyznaczonej komórki Kościoła, diecezję rzymską.
Nie może pojawić się żadna idea demokratycznej czy federalnej konstytucji, gdy kwestia wyboru rzymskiego papieża stawiana jest teologicznie i legalnie. To Kościół Rzymski musi wybrać swojego biskupa.
Nie można nie zająć się praktycznym aspektem sprawy, aspektem który z natury należy do historii.
Prawo konklawe, opracowane przez Mikołaja II w 1059, zastrzegając prawo wyboru wyłącznie kardynałom, położyło kres agonii, czasami upokarzającej, od tysiąca lat. Należy zauważyć, że to kardynałowie, jako tacy, należą do Kościoła Rzymskiego, i tylko do niego, jak jego biskupi, księża i diakoni. Powód teologiczny, w koniecznej i nieuniknionej reformie Mikołaja II, absolutnie przestrzegano.
Prawo konklawe opiera się na dwóch zasadach: wyłączne prawo Świętego Kolegium, i "clausura" (segregacja). Tej ostatniej nie ustanowiono od razu: przyszła w późniejszym czasie, by spełniać oczywiste sytuacje i poważne potrzeby. Te dwie zasady podtrzymują się wzajemnie. Jest oczywiste, że wybory powierzone zbyt szerokiemu ciału wyborczemu, mówiąc po ludzku, okazałyby się trudniejsze i łatwiej ulegałyby wpływom, a więc z mniejszą gwarancją racjonalności i zgodności z najważniejszymi interesami Kościoła.
Tylko z ciałem składającym się z ostrożnie wybranych ludzi możliwe jest, żeby w głosowaniu zwyciężyło, jak to tylko możliwe, kryterium prawdziwego dobra. Segregacja konklawe jest jeszcze bardziej konieczna, nowoczesnymi środkami, nowoczesną technologią, bez absolutnie żadnej segregacji niemozliwe byłoby mieć wybory wolne od presji sił zewnętrznych. Dzisiaj superpotęgi ( i tak samo mniejsze) mają zbyt duży interes w posiadaniu po swojej stronie, poprzez uniżanie się lub słabość,najwyższego autorytetu moralnego świata. I one zrobiłyby wszystko w czym są najlepsze. Naciski obalenia substancji prawa o konklawe mogą być z powodu chęci uzyskania dokładnie pożądanego wyniku.
Artykuł 3: W "Skale" (1967) "Siri" zamieszcza zawoalowane odniesienia do papiestwa w zaćmieniu
SKAŁA [LA ROCCIA]
Kard. Joseph Siri
Ze s. 6 "Obowiązku pobożności" [Il Dovere Dell’Ortodossia]
Oryg. opublikowany w RENOVATIO II (1967), fasc. 2, s. 183-184
Article 3: In "The Rock" (1967), "Siri" makes veiled references to a Papacy in Eclipse
W Ewangelii Mateusza 16:18 "roccia" (skała) jest nie tylko osobą, ale również "istituzione" (instytucja).
Kościół założony przez Chrystusa na tej skale (roccia) – Piotrze, jawi się wyraźnie (w wymie-nionym wyżej wersecie z Ewangelii) jako nabywający solidności, stabilności i doskonałości.
Związek między stałością "skały" – Piotrem – i stałością Kościoła, jest całkowicie poza dyskusją, która nie może dokonywać żadnych nadmiernych zakłóceń, określając ten sam Kościół jako "roccia" (skała).
Tu mówimy o tej skale, jakiej chce Chrystus. Należy dokonać wielu ważnych przemyśleń.
Kościół zapewnia bezpieczeństwo bo on jest "roccia", nie masywna, ale i nie piasek. Ma znaczenie, które wykracza poza materialny sens metafory: w rzeczywistości skały kruszą się z czasem pod wpływem różnych czynników. Ta skała nigdy się nie skruszy, ani nie rozpad-nie, biorąc pod uwagę to, że jej trwałość jest gwarantowana w tekście Mateusza - do końca czasów. "Skała" pozostanie, i nikt jej nie zadrapie, bo jest boskim przedsięwzięciem. Ale czasem niektórzy mogą odbierać innym obraz skały. Inne rzeczy można zrobić tak by wyda-wały się jak skała, inne mogą wydawać się takie wszystkim. Róznica jest głęboka, nawet jeśli błędy tych ludzi mogą ukrywać rzeczywistość (prawdę), nie mogą jej zniszczyć. Sprawą łatwą dla wszystkich, którą przedstawia się, jest widzialność tej skały. Gdyby wtedy wystąpiły sytuacje, które zabrałyby niektórym widoczność "roccia" w Kościele, konsekwencje byłyby poważne. Ci którzy nawracają się do Kościoła, nawracają się ponieważ są przekonani, że znaleźli skałę, nie zwątpienie, wahania, sprzeczności czy anarchię doktrynalną. Człowiek nawraca się gdy wie, że jego nadzieja nie jest daremna. Odbierając widoczność skały: co się dzieje?
Konieczne jest by skała była widoczna w jej jedności i niezniszczalności.
Może najlepiej będzie jeśli wyjdziemy na chwilę z metafory. Tu są elementy dzięki którym Kościół może być ważny, pełny i czysty, uważany za "roccia". Za szefa ma boskiego gwaran-tora Jezusa Chrystusa. On przypisał mu cztery charakterystyczne znaki wymienione w Credo Nicejskim.
On (Kościół) ma uzasadnioną i bezpieczną skuteczność sakramentalną.
Ma zdolność pogodzenia, rozróżnienia, którego nie można lekceważyć (czy pomijać), między prawdą nabytą z pewnością, i hipotezą, opinią, zawsze wolną od poszukiwań. W sumie dlatego, że w nim (Kościele) działa nieomylne Magisterium.
Nieomylne Magisterium wiąże się z hierarchiczną strukturą Kościoła. To dlatego ten kto nie widzi hierarchii, nie widzi "roccia" (skały). On traci i nie nabywa łatwo bezpieczeństwa.
Artykuł 4: W "Godzinie Piotra" Siri mówi o prawdziwych i fałszywych teologach, narkotykach i halucynogenach
GODZINA PIOTRA
THE HOUR OF PETER
(L'Ora di Pietro)
Kard. Joseph Siri
Ze s. 33 "Obowiązku pobożności"
i oryg, opublikowany w RENOVATIO V (1970), fasc. 3, s. 325-326
Jak wielu pisze o religii i chrześcijaństwie, i automatycznie nazywaja się teologami. Ale rzad-ko zasługuja na ten tytuł, bo teologia nie opiera się jedynie na stopniu lub instrukcji, a raczej na krystalicznie czystej, spójnej i konsekwentnej metodzie, wiernej mysleniu Kościoła i życiu w Kościele.
To ten precyzyjny i wiążący związek z Kościołem określa jakość teologa.
Błędny motłoch prowadzi nas ku ciemności. Nie mówimy, że wszyscy oni są dekadentami czy ignorantami. Pewnie nie zawsze działają w złej wierze, ale pewne jest, że oni prowadzą nas wszystkich ku ciemności, a na pewno nie w kierunku światła. Zasłaniają Boga i wśród nich jest wielu, którzy pracują by pokazać, że nam substytut Boga.
Oni – a nie prawdziwi teolodzy – zasłaniają i przyciemniają Kościół. Teraz uważają, że kiedy ludzkość odmówi tego co jest prawdziwe, to oni zastąpią je wyidealizowanym i złudnym obrazem. Boska – dokładnie ta wyższa forma ludzkości, żyjąca w czasie jak obecny i jeszcze ma się spełnic. Ta społeczność już nie uznaje autorytetu, jeśli nie pochodzi z umysłu tego super człowieka i co mu ostatecznie słuzy. Nie mówi się już o prawdzie, przyjmuje się jako cenną pojedyńczą pracę Marksa: nie mówi się już o pobożności, a raczej o wzrastającej praktyce. Skąd więc zdumienie, że niektórzy otwarcie zaprzeczają by MAGISTERIUM obejmowało także prawdę o zwykłej moralnosci? To są błędy dzieci, a nie tych myślicieli (filozofów)! Żeby takim być trzeba powiedzieć nieco więcej niż co jest wymagane, jest kategoria większa i bardziej wyniosła, wymagane jest by dotrzeć do wizji globalnej Kościoła, która jest planowana nie jako Królestwo Boże, a raczej tylko jako automatyczne sumienie istoty ludzkiej, w której obecny jest Bóg tylko w takim stopniu w jakim człowiek ma nieskoń-czony wymiar. Stawanie się historią jest stawaniem się Bogiem!
Kościół, Magisterium, papież, hierarchia, tradycja moralna, celibat, wszystkie skazane na ogień. I nawet jeśli ktoś tego nie potwierdzi, czy nie rozumie logiki tego co mówi, będzie musiał przyznac, że w sercu tego ognia jest BÓG. Teraz zrozumiałe jest dlaczego ideały człowieka palą się wszystkie, w tym wielkim ogniu, zawsze na korzyść wyższych prawd, które zastępuje się narkotykami i halucynogenami.
Fakt ten jest uderzający. Zaburzenie to osiągnęło taki punkt, że przedstawiciel "nowej teo-logii" głosi, że każda myśl jest pobożna, jeśli rozważa się ją w ramach własnych wartości. Tam są dobrzy i wierni ludzie, który mają nadzieję że są w stanie podsycać swoją wiarę jasnością i prostotą. Oni wiedzą co to znaczy cierpieć i z tego powodu mieć nadzieję. Czują owoce nienawiści i dlatego proszą tylko o miłość: muszą iść do zatrutych źródeł.
Dosyć tych kaznodziejów. To do Magisterium musimy zwrócić się teraz i teolodzy nie mogą uważać się za prawdziwe źródła, chyba że je przedłożą, przetłumaczą i będą je chronic. Na pewno istniej a dobrzy teolodzy. Bóg zwiększa siłę ich głosu splendorem ich posłuszeństwa.
Ale, gdzie jest Magisterium, gdzie jest absolutnie pewne? Kościół nie może nauczać nieomylnie, a może to robic tylko jeśli jest z Piotrem!
Dlatego konieczne jest wrócić do środka, alternatywą do tego jest zniszczenie wszystkiego, łącznie z człowiekiem. Więc? To jest godzina Piotra!

No cóż, nastawaj w porę i nie w porę . . .
Pozdrawiam serdecznie . . .

MIKI Roy shares this
526

Jan Paweł II został ogłoszony świętym zgodnie ze zmianą nauczania po SWII.

To już wiemy, ale jak to wytłumaczyć naszym Bliźnim!?
Kiedy psychoza wykluczenia z oficjalnych struktur watykańskiej przebierańców i manipulantów, czyni ich bezbronnymi jak te ofiary ze stokcholmskiego syndromu, myślą, że jak podejmą współpracę z mordercami, to oni ich oszczędzą!!! - co za chora naiwność . . .

IS 2201

Do @MEDALIK ŚW. BENEDYKTA ci, co nie uznają świętości Jana Pawła II, to właśnie oni są w prawdziwym Kościele Katolickim.

SWII to zaplanowany zamach na Kościół Katolicki jako wielobóstwo i dialog międzyreligijny rozmywający zasady Kościoła Katolickiego po ostateczną ich redukcję.