KORONAŚWIRUS.

Prawda czy fałsz???

MĘDRZEC MÓWI...

W przypowieści mędrzec rzekł, że na skutek epidemii umrze pięć tysięcy ludzi. Tymczasem zmarło 15 tysięcy.
Przyszli z reklamacją niedowiarki: "Obiecałeś, że będzie mniej ofiar". "Wszystko się zgadza.
Powiedziałem pięć tysięcy i na epidemię właśnie tyle zmarło.
Pozostali umarli ze strachu" - odparł im mędrzec.
I miał rację, bo strach, panika są gorsze od epidemii.

Najbardziej mordercze są kagańce-maski. Zabijają dusze, bo wprzęgają w inicjację okultyzmu, zabijają też ciała. Ostatnio to odkryłem. Szaleją grypy, albo z powodów przypadkowych, albo tym przypadkom pomaga rząd rozpylając co nieco z samolotów (albo jeszcze w inny sposób...). No i te grypska przewaliły się przez nas samych, znajomych itd. Ja nie leżałem w łóżku - i tak łagodne jak na grypę. Dość że mam parę obserwacji. Otóż, jeśli to była zaraza wyprodukowana w Wuhan (czyli koronaświrus) to atakuje najpierw jamę ustną - w zależności od słabości konkretnego człowieka. Jednemu da w migdały, innemu w dziąsła czy w policzki. Człowiek nie ma apetytu - normalne w grypach, ale w żołądku też jest źle. I teraz rozumiem, po co są maski. To środek mający zapewnić, że zaraza przedostanie się z układu pokarmowego, jamy ustnej do układu oddechowego. I tu może być masakra - rozumiem. Afty zapalne są bolesne, jeśli to dostanie się do płuc to ciężko. A maski w tym bardzo pomagają - bakterie (bo to bakteria jest przyczyną, a nie wirus - odkryli to włoscy lekarze, a sprawa została uciszona) wpadają do szmaty, w niej się mnożą i następnie rozmnożone wdychamy z powrotem przez nos. Rozumiecie!!! Mało tego. Noszący maski są przyczyną nieszczęścia dla innych. Maski są wylęgarnią zarazy - tak jak zawsze się mówiło i to jest prawda - "morowego powietrza". Te maski rozsiewają swoją zawartość. Idziemy np do sklepu i tam przechodzą ludzie w maskach, zaraza wpada też do sprzedawanej żywności. Koło się zamyka. Podsumowując: Maski to ludobójstwo - one są po to by zabijać, to właśnie dzięki maskom Elkam aż pieje z zachwytu, że może ogłosić kolejny rekord zachorowań! Piszę to też dla tych, którzy w kościołach szprycowani są herezją o fałszywej miłości bliźniego. Mówią księża, że jeśli nie zakładasz tego syfu na gębę to zarażasz czyli krzywdzisz innych. Jest dokładnie odwrotnie. Zakładając kaganiec ZABIJASZ. I siebie i innych. Jesteś nieświadomym (wiem) zabójcą i samobójcą!!!
I dodam. Leczenie, bo lekarze wam tego nie powiedzą. Czosnek (przy okazji odkazi syf bakteryjny w żołądku), tabletki do ssania - envil, gardimax, cholinex. Płukanki niewiele się przydają, ale trochę też. Inhalacje olejkami eterycznymi. - super. Po kropli wody utlenionej do ucha (mało znana metoda - wbrew pozorom bezpieczna). Warto też używać olej z oregano. Mało jeść - brak apetytu to naturalna ochrona organizmu. NIE JEŚĆ SŁODYCZY I CUKRU!!!!! To pożywka dla zarazy. Jeść niedobre gorzkie rzeczy, lekko strawne. Bardzo często brać doustnie probiotyki, lub dobrej jakości jogurt - dobre bakterie skutecznie walczą ze złymi. Wracając do masek. Są tacy co nasączają je chemią. Być może w czymś takim bakterie się nie namnożą, ale zatruwamy organizm chemią i w ten sposób znacznie osłabiamy odporność i ...kółko się zamyka.
Niedawno zachorowało na świra niemowlę. Rodzice nie chcieli stracić dzieciaka i nie dali do szpitala - wiedzieli, że zabiją! Ale dziecko się dusiło - zaraza przedostała się do układu oddechowego. Robiło się groźnie. Rodzice, po wyczerpaniu wszelkich zwykłych sposobów stwierdzili że już potrzebna jest pomoc środków nadprzyrodzonych. Zastosowali inhalację z... wody święconej. Nie pomogło. Więc użyli olejek św. Charbela. Pomogło - nie błyskawicznie, ale dziecko stopniowo całkowicie wyzdrowiało. Bogu niech będą dzięki!