Kiedyś tak było, bo to były normalne czasy. Człowiek sam się uczył jeździć na rowerze, ktoś starszy tylko Cię popchnął dla kurażu i tak się jechało: W krzaki lub pokrzywy. Sto razy człowiek spadł, poobdzierał kolana, wpadł w krzaki, podrapał nogi, aż się nauczył jeździć. Dzisiaj to już jest chory świat.
Mnie nikt nie uczył jeździć na rowerze. Sam po kryjomu brałem rower mojego dziadka. Pamiętam wysoką ramę. Aby na nim jechać trzeba było najpierw nauczyć się trzymania równowagi stojąc na jednym pedale. Ileż to razy wylądowałem w krzakach agrestowych to tylko sam Pan Bóg wie. Czy ktoś dzisiaj potrafił by jechać na "rowerze pod ramę"?
@baran katolicki...tak samo uczyłem się jeździć na rowerze jak Pan, najpierw pod ramą....To był rower na którym jeździł Tata, produkcji radzieckiej ZIF - był bardzo ciężki, pamietam jak dzisiaj....
Kwal.. Maciej . Mój ojciec miał "wueskę" i tylko dziadkowy rower był dla nas dostępny.