V.R.S.
03:52

Redyk
Od skwaru krain z dala,
gdzie z mocą wiatr wciąż wieje,
bacówka jest i hala,
i owiec tłum bieleje.
I źródła strumień szczodry
u boku jej wypływa,
przy którym Baca dobry
zwykł owce swe obmywać.
– Czy długo tu pasacie?
wnet Baca się uśmiecha:
– O, pasam, miły bracie,
od świętego Wojciecha.
Hej, Wojciech to był juhas
na hali tej wspaniały,
pnie stare wokół łupał,
nóg owce nie łamały.
I Staszek, Jacek, Jędrek,
juhasi moi mili,
stawiali koszar wiernie,
przed bestią go bronili.
Szły wilki zza rubieży,
toczyli z nimi boje:
ten głosem je uderzył,
ów końcem laski swojej.
Znam owce moje wszystkie,
ba, lepiej niźli one,
i widzę te co bliskie,
i te co oddalone.
W koszarze dobre zioła
dam wszystkim, zdrową wodę
i zagubione wołam,
na powrót tutaj wiodę.
– Czy wypas pozostanie,
koszara będzie stała?
– A będzie, tak jest w planie,
do świętego Michała.
Bo Michał mężnym księciem
i wodzem lasu straży,
na pomoc mi przybędzie,
żętycę będzie ważył.
Juhasom mym zapłacę,
stosownie do …Więcej

2496

Piękne ! Popłakałam się ech...

gdzie ja im będę Gazdą
a one w mej gościnie.