Historia dziewięciomiesięcznego Felka, który został zabity zastrzykiem z chlorku potasu w serce w szpitalu w Oleśnicy, poruszyła sumienia wielu Polaków. U chłopca zdiagnozowano wrodzoną łamliwość kości – chorobę trudną, ale nie wykluczającą z życia. Magdalena Buczek, która żyje z tym samym schorzeniem, mówi z poruszeniem" „Pęka serce” . Jej świadectwo pokazuje, jak wielką wartość ma każde życie i jak bardzo potrzebujemy dziś spojrzenia pełnego miłości i wiary. „Jestem wdzięczna za dar życia i wdzięczna za to, co przynosi każdy dzień, mimo różnych ograniczeń czy niedogodności” – zaznaczyła założycielka Podwórkowych Kółek Różańcowych Dzieci. Dano mi pięć dni. Żyję już ponad 30 lat. …
Kto wie, czy u tego chłopca w późniejszych latach nie objawiłby się jakiś wybitny talent, np. byłby pisarzem, malarzem, czy kimś tam jeszcze. A tak co?
a te rzesze banderowców udające lekarzy w polskich szpitalach? nauczycieli w szkołach, przedszkolach, żłobkach? urzędników polskich urzędach? W moim mieście otwarto żłobek miejski. Rodzice zaczęli wypisywać dzieci, gdy się zorientowali, że języka ojczystego uczą ukrainki.
Na samą myśl o tej sytuacji i tragicznej historii Felka, pęka serce. Właśnie w takim momencie, w jakim jesteśmy w historii, zabija się życie, które jest darem od Boga. Życie, które może funkcjonować poza organizmem matki. Życie człowieka, który ma taką samą wartość, jak każdy z nas. (…) Trzeba jasno i konkretnie mówić, że naprawdę mamy wiele możliwości, żeby zapewnić dobre, spełnione, szczęśliwe życie, tym osobom, które mają różne niepełnosprawności. To nie jest też tak, co mówią zwolennicy, zwolenniczki zabijania dzieci, że w ten sposób skazuje się te osoby, te dzieci na cierpienie, że unieszczęśliwia się je. Skąd takie wnioski? Tymczasem dąży się do wyeliminowania osób, które nie spełniają jakichś kryteriów– zauważyła Magdalena Buczek.