Idąc od rzeki do Radomyśla natknąłem się na kapliczkę upamiętniającą tragiczną katastrofę miejscowego promu na Sanie: utonęło 8 Polaków i dwóch Żydów. Stało się to 23 kwietnia 1941, w środę po Niedzieli Przewodniej, i choć był to czas wojny, to przyczyna była prozaiczna: zerwała się lina prowadząca i prom zaczął tańczyć na wezbranych wodach. Retman Franciszek Rutyna prosił pasażerów, młodych mężczyzn jadących do pracy, aby nie skakali do wody, gdy w pewnym momencie statek znalazł się blisko brzegu. Nie posłuchali, potopili się, a ciał nie odnaleziono. Opowiedział mi o tym wszystkim przygodnie spotkany Piotr Kata, lat 85, pogrobowiec swego ojca Piotra Kata, jednego z tej dziesiątki.
Radomyśl nad Sanem bezpośrednio nie leży, jeśli pominąć górę Zjawienia z parafialnym cmentarzem i Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej (cudowny Obraz, koronowany 15 września 1991, został przeniesiony do nowego kościoła Matki Boskiej Bolesnej i Pocieszenia, poświęconego 31 maja 2009 w uroczystość Zesłania Ducha Świętego).